Autor |
Wiadomość |
Daga |
Wysłany: Czw 16:09, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
Tak dudowa do dudy nie pasuje. |
|
|
hajdi |
Wysłany: Czw 13:39, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
To samo wczoraj powiedziałam do męża, jak taka piękna, elegancka i wspaniała kobieta mogła wyjść za mąż za takiego dupka Ona rzeczywiście ma klasę. Podobnie było z Lechem, jego żona Maria, przezywana przez grzyba czarownicą, była kobietą z klasą, ciepłą i przystępną. |
|
|
Inny świat |
Wysłany: Czw 12:39, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
Gadaniny byłó stanowczo za dużo. Czyżby organizatorzy przejęli się niedzielnymi wyborami i nikomu nie chcieli zamknąć dzioba a przydałoby się.
Jeśli te wszystkie VIPy chciały się przygarnąć do pianistów przedwyborczo
, to niechby ich przyjęli w swoich siedzibach za swoje pieniądze i w SWOIM czasie a nie w naszym. Pianiści mogliby opędzić w ciągu dnia trzy wizyty bez uszczerbku bo i tak zostają w Polsce na koncertach.
Maliniak rzeczywiście urósł na stanowisku jak drożdżówka szkolna. Z urody widać, że on tak ma. Jak taki farmazon skłonił do małżeństwa taką wspaniałą kobietę, bo w to nie wątpię, że jest klasą i na tle pozostałych - wysoką. |
|
|
hajdi |
Wysłany: Czw 8:55, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
Irytowało mnie wszystko z wyjątkiem koncertu. Za dużo gadali, to było okropne. Politycy powinni usunąć się w cień, wygłosić coś krótkiego, a nie ględzić bez końca. Duda siedział z nadętą miną, potem wyszedł na scenę i było tylko gorzej. Znów strzelił gafę z tymi armatami w kwiatach, ech... Było minęło.
A Radziszewską Daguś wymieniłaś, że widziałaś, może się pomyliłaś
Od tych wystąpień polityków robiło mi się niedobrze |
|
|
Daga |
Wysłany: Czw 1:14, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
Oglądałam od początku, do końca, ale Radziszewskiej na scenie nie widziałam, musi jakoś przeoczyłam
Ale dokładnie widziałam Małgorzatę Omilanowską dudę, dudową i Radziszewską.
Pani minister w czasie owacji na stojąco z uśmiechem i wielką ekscytacją mówiła coś do dudy, a on stał z kamienną twarzą oklaskiwał, ale nie odwzajemnił uśmiechu.
Ani gestem, ni słowem jak taki "buc" - biła od niego niechęć do minister z obecnego rządu.
Koncert był oczywiście przepiękny, a Polonez na bis rozmiękczyłby najtwardsze serce
http://muzyka.onet.pl/newsy/zwyciezca-konkursu-chopinowskiego-seong-jin-cho-marzylem-o-udziale-w-tym-konkursie/tqztdk
Torbicka jest osobą z doświadczeniem i sama się tam nie znalazła, ktoś jej powierzył prowadzenie.
A tłumaczenie jak najbardziej potrzebne z uwagi na gości z całego świata |
|
|
hajdi |
Wysłany: Śro 20:37, 21 Paź 2015 Temat postu: |
|
Widziałam Więckiewicza i bardzo się ucieszyłam. Natomiast oficjalna część była upolityczniona aż do wyrzygania. Kiedy ględziła Radziszewska to przez zęby warczałam spadaj babo z tej sceny , widząc ją jak w tych łowickich pasiakach hasała po sejmowym korytarzu. Za dużo było tych wszystkich marszałków, ministrów etc... Byłam maksymalnie wku....rzona.
A Duda przytył od czasu kampanii i wygląda teraz rzeczywiście wypisz, wymaluj jak Maliniak i zaraz to oznajmiłam mężowi. Każdy upajał się dźwiękiem swego głosu zapominając, że to nie on jest tu najważniejszy tylko ci młodzi niezwykli artyści. A co ich to wszystko obchodziło, wynudzili się za wszystkie czasy. Część oficjalna trwała ponad dwie godziny, po cholerę zaprosili Torbicką, czy to festiwal piosenki czy co Tłumaczenie wszystkich tych bzdur na angielski wydłużało niemiłosiernie całą tę uroczystość. Warczałam co chwilę, skończcie już do jasnej cholery, przeklęte dupki. Teraz wreszcie już jest koncert laureatów, ale ja go nagrywam, obejrzę sobie jutro wieczorem, bo mnie ciągle jeszcze cholera trzaska na tych polityków, którzy zawłaszczyli muzyczną uroczystość, która z natury rzeczy powinna być apolityczna
(A Torbicka wzorem celebrytów niech sobie wstawi nowe zęby, a co poużywam sobie, bo jestem wściekłą) |
|
|
Inny świat |
Wysłany: Śro 20:06, 21 Paź 2015 Temat postu: Coś tam coś tam o XVII Konkursie Chopinowskim |
|
Oglądam konkursy (na początku słuchałam w radio i oglądałam w Polskich Kronikach Filmowych) od 66 lat. Pamiętam euforię koleżanek z internatu, które kibicowały A. Harasiewiczowi (uroda) i wielki pisk, jak z podsłuchu pod drzwiami wychowawczyni usłyszałyśmy jego nazwisko.
Dzisiejszą uroczystość wręczenia nagród zepsuł p. prezydent vel Maliniak, który okazał się Maliniakiem w całokształcie. Natruł i nabujał bzdur i nalał tyle wody, że kolana mi zmokły. Takich truizmów świat nie słyszał (świat kulturalny oczywiście). Wyobrażam sobie, że Małżonka prezydenta zagryzała palce w duchu ze wstydu. Zajął najwięcej czasu swoim wystąpieniem, zapominając, że nie on jest tu najważniejszy i że to nie dalszy ciąg kampanii wyborczej PiSu.
Niechby wziął przykład z jedynego celebryty (choć nim nie jest), którego pokazała telewizja na widowni i wybrał się na jakiś koncert. Tym jedynym widzem był człowiek, który na wielkim ekranie jest opryszkiem, złodziejem, chamem rzucającym k... i ch...
Ale tylko on jeden kupił bilet i siedział wysoko na jaskółce. Robert Więckiewicz. Zawsze go lubiłam a teraz jeszcze bardziej.
A na zakończenie Maliniak popisał się cytatem "z wrogów Polski" mówiąc o armatach ukrytych w kwiatach. O armatach mówił R. Schumann na łamach wydawanego przez siebie Neue Zeitschirft fur Musik w 1836 roku, pisząc, że gdyby samodzierżca z północy słyszał muzykę mazurków to zakazałby jej wykonywania, bo to armaty ukryte w kwiatach.
Pan prezydent wyguglował sobie tylko pierwszą informację, z której zacytował dosłownie, że "była to racja stanu wroga". Może i tak car powiedział ale napisał to własnie Schumann, pisząc o Wariacjach B-dur Chopina pięć lat wcześniej "Panowie - kapelusze z głów - oto geniusz".
A tu spod kapelusza wylazł Maliniak.
Jego ciągnące się jak troki od rekruckich gaci gadanie przypomniało mi słowa jego niegdysiejszego pryncypała, które aż się prosi zacytować: spieprzaj, dziadu". |
|
|