Autor |
Wiadomość |
hajdi |
Wysłany: Nie 19:30, 08 Cze 2014 Temat postu: |
|
Też mnie to w końcu zdenerwowało, bo ileż można. Facet co to nagrał zarobił sobie, bo wszystkie światowe media to kupiły i starczy. A już komentowanie poprawności ćwiczeń Obamy wysoce niestosowne, a przynajmniej nieuprzejme. To był nasz gość |
|
|
BB |
Wysłany: Nie 9:44, 08 Cze 2014 Temat postu: |
|
Zaiste były powody do wzruszeń i dłuższych chwil optymistycznych rozważań, a także wręcz dumy, że NASI jednak COŚ POTRAFIĄ !!!!
No i mała, ale bardzo ludzka radocha, że tych ONYCH złość i zazdrość skręcała od góry do dołu.
Ale i ponarzekać muszę, z tym, że z nadzieją, że ktoś przyzna mi rację.
Otóż wkurzające dla mnie było pokazywanie bez umiaru prezydenta Obamy na siłowni i zrobienie z tych paru chwil wydarzenia na miarę światową.
Ścierwojady przepytywały też znawców na temat poprawności
ruchów prezydenta w trakcie ćwiczeń.
Moim zdaniem to szczyt głupoty, a przede wszystkim bardzo nieelegancko wobec tak dostojnego gościa.
Podobnie rzecz się ma z pokazywaniem śpiących posłów w Sejmie. |
|
|
hajdi |
Wysłany: Sob 20:07, 07 Cze 2014 Temat postu: |
|
IŚko dzięki za ten optymizm i uświadomienie, że nasz prezydent jest równy statusem z możnymi tego świata. Już wyobrażam sobie innego buraka na jego miejscu. |
|
|
Inny świat |
Wysłany: Sob 11:43, 07 Cze 2014 Temat postu: Uroczystości |
|
Powiało mi optymizmem a przede wszystkim normalnością, kiedy stwierdziłam, że nawet przez szklany ekran dochodzi do domów właśnie to, co powyżej: optymizm, normalność i radość z tych dwóch uczuć.
Bardzo udały się naszym władzom a zwłaszcza Prezydentowi uroczystości XXV-lecia III RP. Opadła ze mnie złość wyborcza i powyborcza i poczułam radość z naszego kraju. Zresztą ścierwojady potrafiły jakość wstrzymać się od dolewania dziegciu. Wystarczy tego, co jest.
Obserwowałam uroczystości 70-lecia lądowania wojsk alianckich w Normandii. Pamiętam to słowo NORMANDIA z czasów wojny, bo bardzo mi się podobało no i było absolutną nowością w dziecięcym słowniku.
Oddanie hołdu ofiarom było wzruszające, profesjonalne w oprawie i bardzo konserwatywne. Pierwszeństwo miała królowa Anglii, władczyni wyspy na morzu Północnym i chyba nie tylko ze względu na wiek. Inne koronowane głowy czekały cierpliwie na jej przyjazd, władcy państw większych obszarem - też czekały. A królowa była przyjmowana tak jak władczyni imperium, w którym słońce nie zachodzi.
Coś w tym jest. Jedynym zgrzytem było dla mnie wystawienie kombatantów, którzy widać z trudem wbili się w mundury lub garnitury składające się z granatowej marynarki i szarych spodni - na pełne słońce.
Żeby choć parasole trzymane nad sędziwymi głowami przez młodych.
Ciekawa byłam, jak zachowa się Putin: przyjdzie czy nie przyjdzie na lunch, z kim będzie rozmawiał. Widok pary Merkel Putin sprawiał wrażenie, jakby starsza siostra mocno strofowała młodszego brata za wybryki. I na ile pozwalają maniery - był wyraźnie lekceważony. Władanie marynarki tuż przed wejściem na czerwony dywan pokazało zwykłego buraka, choć jestem pewna, że każdy gest i mina była starannie przygotowana, podobnie jak spóźnienie się na pamiętną konferencję prasową w sprawie Krymu i siedzenie na fotelu z rozkraczonymi nogami. Fuj!!!
Nie dla niego świat kapeluszy z kwiatami i piórami i może sobie wreszcie zdał z tego sprawę. Ale mam wrażenie, że taki zapędzony w róg szczur odgryzie się, bo te typy tak mają. Ne dla nich cienka aluzja czy gest albo chłodne przyjęcie. Te metody stosują równi sobie, bo są dla nich czytelne i tylko po to aby nastąpiła poprawa. Miło było widzieć swobodną pogawędkę naszego Prezydenta z możnymi tego świata, który ma przecież na dodatek krewniaczkę na holenderskim tronie.
Kilka dni czerwcowych postawiło mnie na nogi. Na dodatek dziś finał pań na Roland Garros.
Cieszmy się częściej i śmielej. |
|
|