Autor Wiadomość
hreczka
PostWysłany: Pon 14:49, 02 Mar 2009    Temat postu:

DAK napisał:
(...). Patrzysz na to przez pryzmat swoich odczuć, przeżyć.(...)

A któż czyni to inaczej?!? (Pomijam "roboty" i inne cyborgi, oraz analityków - naukowców, lub tp. Wink )

Co do Twojego, ostatniego akapitu - pełna zgoda!
DAK
PostWysłany: Nie 15:26, 01 Mar 2009    Temat postu:

Ależ Hreczko ludzie są różni. Patrzysz na to przez pryzmat swoich odczuć, przeżyć.
Mój mąż był tak daleki od tamtych spraw, że w domu mogłam pogadać tylko z jego kolegami. Nie było mocnych - żadna polityka go nie interesowała.

Dlatego nie widzę w tym żadnej zbrodni, że człowiek podpisując jakiś papier traktował to jako świstek i próbował oszukać ich, a potem żadnej współpracy nie podjął.

Dla mnie obrzydliwe jest to, że tamci go łamali, a teraz po latach to nie ci co łamali są napiętnowani, ale ci, co byli łamani. Ja nie oczekuję od ludzi bezwzględnego bohaterstwa. Chwała bohaterom, ale brzydzę się obecnym stanem, w którym tak wówczas stłamszeni żyli z piętnem wyrzutów sumienia ileś lat i teraz dostaną od nowej Polski jeszcze raz (tak jak np. Boni), a prawdziwi oprawcy pękają ze śmiechu.
hreczka
PostWysłany: Nie 15:07, 01 Mar 2009    Temat postu:

DAK napisał:
A ja rozumiem.(...), facet nie miał zacięcia politycznego.
Z oświadczenia można odczytać, że takie wartości jak rodzina, były dla niego ważniejsze (...)

Nie jestem przekonana, że dobrze czujesz tamte czasy... Rolling Eyes Przeżyłam je (i to, jako samotna matka,
jedyna żywicielka, a więc sprawy rodzinne były priorytetem). Nie miałam żadnego "zacięcia politycznego",
a jedynie - raczej społeczne. Nawet, kiedy - w początkach tworzenia "Solidarności" ktoś wspomniał, że jest
to "sprawa polityczna", puściłam to mimo uszu...

Dla mnie te kilkanaście miesięcy nieustannej "wiosny", był czasem euforii z poczucia wolności, mimo
równoczesnej, trudnej nauki zasad demokracji. A najważniejsze, że niemal fizycznie - czuło się bliskość,
pomoc i solidarność - obcych dawniej ludzi...

Można by jeszcze dużo mówić o tych przeżyciach, ale... minęły i to - tak dawno temu! (To se ne wratiło
i już ne wrati... Wink )

Natomiast - naprawdę "politycznie" - zaczęło się to dla mnie - dopiero 13 grudnia 1981r., kiedy "dostałam
w pysk" od Jaruzelskiego... Evil or Very Mad ("kopa" z roboty itd. ...)
DAK
PostWysłany: Sob 15:56, 28 Lut 2009    Temat postu:

A ja rozumiem. Jak wynika z jego oświadczenia, facet nie miał zacięcia politycznego.
Z oświadczenia można odczytać, że takie wartości jak rodzina, były dla niego ważniejsze i dlatego w trudnych wyborach chciał się z tej matni wydostać. Jeśli uznał, że oszukując ich, że gotów jest na współpracę i tym samym znaleźć się przy tych których uważał, że ma obowiązek chronić - chorą żonę, to nie dziwię się, że przyczyny swojego popieprzonego życia doszukuje się w tym pierwszym kroku.
hreczka
PostWysłany: Sob 13:28, 28 Lut 2009    Temat postu:

.
"Oświadczenie" lustrowanego "na dziko" i anonimowo (w internecie) przeczytałam z mieszanymi odczuciami...
Słowa przeciwko słowom. A już dokładnie namieszał mi w głowie - jeden z ostatnich fragmentów;

"wielokroć zadaję sobie pytanie, co w moim przypadku było grzechem pierworodnym? Dlaczego znalazłem się w takiej sytuacji? Na dziś znajduję tylko taką, jedną, odpowiedź: moim pierwszym i głównym błędem było spontaniczne włączenie się do działalności związkowej w NSZZ "Solidarność" w roku 1980, działalności związku, która później przekształciła się w działalność polityczną. Nie miałem predyspozycji do takiej pracy, nie umiałem się znaleźć w środowisku, które w istocie było mi obce (myślę tu, dla jasności, o politykujących działaczach związkowych), i stąd podjąłem próbę wydostania się z matni nawet za pomocą sposobu, będącego na granicy przyzwoitości."

. . . Shocked
DAK
PostWysłany: Sob 1:54, 28 Lut 2009    Temat postu: Lustracja

Tego się w tym dziele "prawdy i sprawiedliwości dziejowej" najbardziej obawiałam:

"PS. (26.02.2009 r.) W stanie wojennym, tzw. komuniści zaczęli niszczenie mojego życia. Dziś, publikując o tym informacje, prawi i sprawiedliwi obywatele proces tego niszczenia zakończyli. Minęło 27 lat - niemal połowa istnienia. Do nikogo nie mam żalu i nikomu nie jestem wdzięczny. Chciałbym tylko dożyć swoich dni służąc innym, jak starałem się to czynić zawsze.

Maciej Uhlig"

http://dominikuhlig.blox.pl/2009/02/Tato.html

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group