Autor |
Wiadomość |
hreczka |
Wysłany: Pon 22:30, 08 Paź 2012 Temat postu: |
|
Inny świat napisał: | (...) Kaukaz podobnie jak Ural dla władców Wszechrosji był nie do zdobycia.
Co dopiero pchełkom! |
Racja! Poznałam ten dumny naród (w 70-tych latach) i wiem, że dziadek Putinek... może im naskoczyć!
Jaki jest śmieszny (i "malutki") widać w jego 60-te urodziny:
A Kaukaz jest przeogromny! Tatry (w porównaniu) - są maleńką miniaturką!
|
|
|
multilatek |
Wysłany: Pią 7:02, 05 Paź 2012 Temat postu: |
|
Kiedy czytam lub słucham wypowiedzi o poparciu dla tego czy innego narodu w jego drodze do demokracji, to mam mieszane uczucia. My Polacy, motywujemy to naszym doświadczeniem, trudną historią i tym podobnymi banałami. Wyjazdy na Ukrainę, Białoruś, do Gruzji, wymachiwanie tam hasłami wolności i demokracji uważamy za swój obowiązek wobec boga i historii. Próba zaangażowania innych państw w Partnerstwo Wschodnie, tę naszą sztandarową inicjatywę, idzie opornie i bez sukcesów. Nikt nie spieszy się z opowiadaniem się za tą czy inną stroną w sporach o władzę w byłych republikach Nie słyszałem również żadnych ważnych głosów z Londynu, Paryża czy Berlina na temat wyborów w Gruzji. Uważam, że niepotrzebnie angażuje się autorytet państwa polskiego w forsowanie członkostwa Ukrainy w U.E., dyskutując jednocześnie cenę gazu z Rosji. Nie wszyscy pojmują tak samo pojęcie wolności i demokracji, i nie wszyscy chcą żyć na naszą modłę. Angażowanie się po stronie nowego prezydenta Gruzji może dać taki sam efekt, jak wymachy przed kamerami w towarzystwie kilku panów bez znaczenia. To, co może być newsem dla TVN, nie jest tożsame z interesem dla państwa O mądrości i skuteczności w polityce częściej decyduje zimny cynizm niż porywy, wymachy i podskoki. |
|
|
Inny świat |
Wysłany: Czw 23:36, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
Najgorszą chorobą jest jednak żądza władzy. Rak i Alzheimer dotkną bezpośrednio grono kilku- kilkunastu osób. Chory na władzę potrafi zniszczyć ludzi i państwo.
Poparcie naszego "najlepszego prezydenta" dla gruzińskiego watażki w towarzystwie sąsiednich prezydentów było jak skakanie pcheł na ogonie lwa. Pchełkom zdawało się, że mogą oderwać lwa od potencjalnej zdobyczy, na która ma chętkę ale jakoś dorwać jej nie może.
Tamten incydent i jego pochodne budzą mój wyjątkowy niesmak, choć na szczęście świat zapomniał o inicjatorze "wyprawy pchełek".
Kto kocha Gruzję, jej kuchnię, ludzi, pejzaż i miejsce na mapie - da sobie na wstrzymanie i bacznie będzie obserwował rozwój wydarzeń.
Kaukaz podobnie jak Ural dla władców Wszechrosji był nie do zdobycia.
Co dopiero pchełkom! |
|
|
DAK |
Wysłany: Czw 22:30, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
Michnik napisał: | ...... Demokratyczne obalenie reżimu autokracji otwiera trudną i krętą drogę do porządku demokratycznego. ..... Chciałbym, by polskie państwo dopomogło w tym Gruzinom. |
Też bym tego chciała. Cieszę się, że tandem Kaczyński-Saakaszwili nie rozwinął skrzydeł na naszym rynku.
A przecież u nas zapowiadało się to całkiem poważnie. Dobrze, że los sprawił, że nie mieli szans się dalej rozwinąć.
Strach tylko przed tym co tam będzie się działo w najbliższym czasie. Saakaszwili tak łatwo nie zrezygnuje - ma przed sobą niemal rok rządów, w których dyktatorskie zapędy może eskalować. |
|
|
hreczka |
Wysłany: Czw 20:00, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
.
Ciekawy tekst.... (Daję w całości, bo "piano" czyha! )
Gruziński cud - Adam Michnik;
Widziałem gruziński cud; widziałem Tbilisi, miasto w stanie łaski. Dziesiątki tysięcy Gruzinek i Gruzinów, starych i młodych, przez całą noc świętowało. Wylegli na plac Wolności w centrum tego pięknego miasta i cieszyli się z wyniku wyborów do parlamentu
Przyznać muszę, że byłem człowiekiem małej wiary: nie wierzyłem, że te wybory będą uczciwe i zakończą się dobrze. Na szczęście wierzyli w to moi gruzińscy przyjaciele. Ich wiara przesądziła o wybuchu radości na ulicach gruzińskich miast, kiedy ogłoszono, że partia prezydenta Micheila Saakaszwilego przegrała.
Gruzini - takie głosy słyszałem często - nie głosowali na opcję prorosyjską ani też na gruziński wariant Tymińskiego, cudotwórcy z zagranicy. Głosowali na blok ugrupowań opozycyjnych wsparty przez wielu wybitnych demokratów gruzińskich, kiedyś zwolenników rewolucji róż. Byli wśród nich też dawni ministrowie w administracji Saakaszwilego. Ten blok - Gruziński Sen - zorganizował Bidzina Iwaniszwili, człowiek, który zgromadził ogromną fortunę na rynku rosyjskim. Swoimi pieniędzmi wspierał liczne inwestycje w Gruzji, ale trzymał się z daleka od polityki. Dopiero przed kilkunastu miesiącami oświadczył, że angażuje się w politykę z lęku przed antydemokratycznymi przeobrażeniami Gruzji. Podobne opinie słyszałem w ostatnich latach od wielu gruzińskich demokratów. Ostrzegali oni, że Gruzja rządzona przez Micheila Saakaszwilego wkroczyła na drogę autorytarnej dyktatury. Dlatego tak wielu Gruzinów - mimo lęku przed destabilizacją - głosowało przeciw rządom Saakaszwilego, w którym widziano gruzińską replikę Putina, polityka aroganckiego, dyktatorskiego, lekceważącego reguły demokracji i państwa prawa
Szczególną rolę - powtarzano - odegrało upublicznienie filmu ilustrującego okrutne tortury w więzieniu gruzińskim.
Wydaje się przeto, że Gruzini głosowali głównie przeciw pełzającej ewolucji ku dyktaturze, której symbolem były tortury stosowane w więzieniu. Dlatego do głosowania na Gruziński Sen wezwali wybitni artyści, autorytety moralne, uczeni, organizacje pozarządowe. Także gruzińska Cerkiew prawosławna - ostrożnie, choć czytelnie - wsparła blok opozycyjny.
Saakaszwili, idol Gruzji w epoce rewolucji róż, utracił zaufanie Gruzinów. A przecież w czasie jego rządów stało się wiele dobrego. Miasta gruzińskie zmieniły się bardzo: zostały odnowione, rozbudowane, wypiękniały. Pojawił się na stałe prąd w mieszkaniach i woda w kranach. Policja drogowa przestała brać łapówki.
Jednak pojawił się też strach przed władzą, przed jej arogancją i bezkarnością. Zasady państwa prawa stały się papierową fikcją. Zlikwidowano niezależność mediów i wymiaru sprawiedliwości.
Bohaterowie rewolucji róż, a zwłaszcza Saakaszwili, uznali, że są nieomylni i będą rządzić Gruzją do końca świata.
No i byli mistrzami autoreklamy. Saakaszwili, polityk wybitnie inteligentny, świetnie wykształcony i zręczny, potrafił wytłumaczyć światu, że broni gruzińskiej demokracji przed dyktatem Moskwy, a imperialne, brutalne i butne deklaracje polityków rosyjskich ten wizerunek utrwalały. Saakaszwili tłumaczył, że jest jedynym gwarantem prozachodniego kursu Gruzji. Stąd brała się jego popularność na Zachodzie i w krajach ościennych. Natomiast Iwaniszwili był postrzegany jako eksponent polityki rosyjskiej.
Kim jest w istocie? Jego pierwsza deklaracja powyborcza była bardzo dobra: wolna od triumfalizmu i logiki odwetu, zapowiadająca kurs prozachodni i wartości demokratyczne. Mówił o Gruzji dla wszystkich Gruzinów, o Gruzji wspólnej.
Jednak Iwaniszwili nie przestał być znakiem zapytania. Jaki stworzy rząd, co zaproponuje?
Jedno jest pewne: stworzy rząd, który powstanie w rezultacie wyboru, a nie rewolucji czy zamachu stanu. Będzie to pierwszy taki rząd w tym regionie świata. To może mieć wielki wpływ na cały Kaukaz.
Jest w tym jednak niemała zasługa przegranego Saakaszwilego, który uznał wyniki wyborów i własną porażkę. Zapowiedział, że jego partia przechodzi do opozycji. Być może jest to jeden z największych sukcesów tego polityka.
Jeden z moich gruzińskich przyjaciół powiedział mi podczas spaceru na skrzyżowaniu ulic George'a W. Busha i Lecha Kaczyńskiego, że Saakaszwili podążył drogą Jaruzelskiego, a nie drogą Ceau escu.
To jest bardzo piękny moment w historii Gruzji. Pamiętamy jednak naszą radość po pomarańczowej rewolucji na Ukrainie czy też po rewolucji róż w Gruzji. Demokratyczne obalenie reżimu autokracji otwiera trudną i krętą drogę do porządku demokratycznego.
Życzymy Gruzinom sukcesów na tej drodze, albowiem Gruzja zrobiła wielki krok ku europejskim normom demokratycznego państwa prawa. Gruzini wierzą, że zostanie to zauważone i docenione w stolicach europejskich. Chciałbym, by polskie państwo dopomogło w tym Gruzinom.
http://wyborcza.pl/1,75968,12604896,Gruzinski_cud.html
|
|
|
hajdi |
Wysłany: Śro 14:57, 03 Paź 2012 Temat postu: |
|
Ciekawy i straszny zarazem tekst. U nas przesłuchiwano kiedyś w szklanej klatce, do kijów w tyłku też może by doszło
Ciągnie swój do swego, dlatego tak się kochali |
|
|
DAK |
Wysłany: Śro 10:57, 03 Paź 2012 Temat postu: Gruzja |
|
Przez cały czas miłosnego uścisku Lecha Kaczyńskiego z Saakaszwilim odnosiłam wrażenie, że tych dwóch przywódców sporo łączy.
Sposób załatwiania sporów, napinanie (wątłych) mięśni i "ja wiem najlepiej i was urządzę".
Teraz gdy ten człowiek o dyktatorskich zapędach przegrał (takie charaktery są nieocenione na czas rewolucji, ale nie na czas pokoju i budowania) zdaję sobie sprawę, że dalsze rządy Kaczyńskich byłyby fotografią gruzińskiego stylu.
Warto przeczytać ten artykuł:
http://studioopinii.pl/artykul/12460-pawel-reszka-roze-w-dloniach-kije-w-tylkach |
|
|