Autor |
Wiadomość |
hreczka |
Wysłany: Czw 22:08, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
starymysz napisał: | Dla każdej myszy (...) |
Starymyszu, nie utożsamiaj się z KAŻDĄ myszą, bo... Ci tak już zostanie!
|
|
|
kszzzz |
Wysłany: Czw 20:02, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
Masz rację Myszku nie może to być strawne. Wiem to, bo też jestem trochę myszą, mój drugi używany w necie nick, starszy od obecnego, to myszo |
|
|
starymysz |
Wysłany: Czw 19:30, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
Dla każdej myszy jest twór niestrawny |
|
|
hajdi |
Wysłany: Czw 16:38, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
Mleczko jak zwykle trafia w punkt
Nareszcie rozumiem skąd to "rzyganie myszy" w którymś z sąsiednich wątków |
|
|
multilatek |
Wysłany: Czw 7:07, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
Nie mogłem się powstrzymać od skopiowania tego rysunku choć to nielegalne.....
|
|
|
DAK |
|
|
Daga |
Wysłany: Śro 16:09, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
Chyba będę świętować
Zapracowali sobie na nasze nastroje i życzenia, co by poszli do 'diaska', a archiwa do piwni!!!!!
Dostęp? tylko historycy w określonej sprawie - takie jest moje zdanie.
Pranie brudów rozpoczął Bronek???
Skrzywdzono wiele wartościowych i nawet kochanych przez ogół ludzi.
No a te książki????, "arcydzieła" - przelały czarę goryczy!!!!! |
|
|
hajdi |
Wysłany: Śro 16:01, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
O doskonale znam takich co potrafią robić wokół siebie dużo szumu, niby jacy to ważni, wszyscy wokół nich skaczą, a potem okazuje się, że to g...nic nie warte.
A PO ma za swoje, tak gorliwie głosowała za utworzeniem tego tworu, a teraz nie wie jak sie pozbyć tego śmierdzącego jajeczka |
|
|
BB |
Wysłany: Śro 9:25, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
Mało mnie obchodzi taka czy inna siedziba tej "wspaniałej" instytucji.
Może za głupia jestem, ale za nic nie mogę pojąć tej "dziejowej roli" jaką ona ma do spełnienia bo raczej mam w pamięci wielkie krzywdy jakich doznała cała masa osób, na których "kurtykowski" IPN wypuszczał w świat swoje rewelacje.
Ostatnio miałam "przyjemność" odwiedzać krakowski IPN, a to z tej racji, że mój znajomy piszący książkę o czasach okupacji i działaniu Polaków przeciw Niemcom w dzielnicy, w której się urodziłam i mieszkałam, nalegał, abym pomogła mu zdobyć informacje o moim Ojcu m .in. z tej instytucji, jako, że spodziewał się wielu interesujących go materiałów.
Wymagało to wielu starań, wypełniania formularzy, udowodnieniu, że ja to właśnie córka - rozumiem to wszystko bo przecież procedury, ale trochę dużo tego było.
W końcu - po kilku miesiącach były do odebrania kopie tego co w IPN jest i doznałam szoku z powodu marności tych materiałów.
Kilka kartek (druków niemieckich) na temat więzienia, a następnie wywiezienia do obozu koncentracyjnego.
Znacznie więcej materiałów zebrałam w Oświęcimiu.
Tak więc myślę, że nie na wiele ten cały IPN się przydaje, ale ruchu wokół siebie robi tyle jakby był najważniejszy |
|
|
Inny świat |
Wysłany: Śro 8:23, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
Przyjęłam z zadowoleniem wiadomość o sprzedaży siedziby INP (ale bez IPNu). Niech się borykają z codziennymi problemami a nie szukaniem dziur, haków, walką z przeciwnikiem politycznym swojego politycznego sponsora.
Instytucja upolityczniona tak wyraźnie, że aż bezczelnie. Gnioty publicystyczne (bo nie żadne naukowe) niech robią autorzy na własny rachunek. Jeśli to ma być pierwszy krok do likwidacji tego szamba, to ja jak najbardziej jestem za.
Osiem lat temu, kiedy mieszkaliśmy jeszcze we Wrocławiu, mąż dostał wezwanie od prokuratora z INPu na przesłuchanie w sprawie deportacji w 1940 roku na Syberię. Na przesłuchanie nie pojechał, bo odmówiłam dowiezienia go do siedziby tego szamba mieszczącej się na drugim końcu miasta w jakimś poprzemysłowym budynku i to w wyboistym podwórzu.
Mąż był świeżo po operacji wycięcia metodą tradycyjną pęcherzyka żółciowego i nie zamierzałam go męczyć długą jazdą.
Prokurator - gówniarz świeżo po studiach, który mógł sobie tylko pomarzyć o aplikacji w jakiejś kancelarii, więc się uczepił IPNu, zgodził się przyjechać do domu, jako że stanowczo sprzeciwiłam się jeździe męża do jego biura. Jeszcze czego.
Prokurator przyjechał, panowie usiedli a ja wyniosłam się do drugiego pokoju, gdzie siedziałam haftując i słuchając radia.
W wiadomościach usłyszałam informację, że szef IPNu - prof. Kieres (jako asystent prowadził w czasie moich studiów kolokwia z prawa administracyjnego) wydal postanowienia o wszczęciu śledztwa w sprawie "mordu katyńskiego" aby ustalić, kto mordował, przewoził jeńców itp.
Rzuciłam haftem o podłogę i wpadłam do pokoju przesłuchań pytając, czy nie chcą się panowie napić herbaty. To był pretekst. Łaskawie się pan prokurator zgodził, choć krygował się chwilę a ja skorzystałam z okazji, żeby go kopnąć w kostkę (w przenośni ma się rozumieć).
- Usłyszałam właśnie w radiu, panie prokuratorze, że szef wam załatwił
robotę do emerytury. Tak się na dodatek składa, że pan długo by nie wyszedł z tego pokoju przesłuchując nie tylko męża ale i mnie na okoliczność wywózki w lutym 1940 na Syberię, zamordowaniu dwóch członków rodziny czyli mojego wujka i stryjka uwięzionych w Starobielsku. Długo by o tym opowiadać, tylko po co. Czy nie przyszło wam do głowy, że my wolelibyśmy o tym zapomnieć.
Moja Mama, wywożona w 8 miesiącu ciąży, w 40 stopniowym mrozie, bez jedzenia, ubrania, i tylko dlatego, że akurat mieszkała u rodziców, bo wyrzucili ją z domu oficerskiego - do końca życia opowiadała setki razy ten epizod z życia, bo nie sposób było o tej udręce zapomnieć.
- Może jakieś nazwiska, stopnie tych, którzy wywozili? - pyta gówniarz z IPNu
- A czy pan by zapamiętał, stojąc zapłakany, nazwisko Ukraińca, który przyszedł wyrzucić pana rodzinę z domu, albo nazwisko powożącego furką wiozącą was do bydlęcego wagonu na stację? I po co to komu. Oni już nie żyją. A ofiarom tego terroru nie wystawicie pomników ani tablic pamiątkowych. Jest już jeden, w Warszawie i wystarczy.
Mogę panu podać nazwisko Ukraińca (Sydor mu było), który z satysfakcją przyprowadził NKWDzistów do domu Dziadków, bo mu Dziadek, jako miejscowej kanalii, pogonił kota. On też nie żyje. Widziała go Mama późnym latem 1941 roku, konającego w rowie w brudnych łachmanach, kiedy wybrała się do Brzeżan z wujkiem na motorze. Wuj miał jakieś sprawy we Lwowie i przy okazji zajechali zobaczyć ukochane miejsce na ziemi, do którego Mama już nigdy nie wróciła. Sydor na widok tej bogini wysiadającej z motocyklowego kosza, która miała być na Syberii zagłodzona i zabiedzona przeżegnał się ze słowami: Hospody, pomyłuj.
Tak, to ja, panie Sydor - powiedziała Mama i zdaje się się, że - fi donc - splunęła. Sydora mizdrzącego się do każdej władzy pogonili i NKWDziści z CCCP i Niemcy i miejscowi pobratymcy, którym narobił krzywd. Nikt go nie przygarnął i tak konał w rowie.
I co z tego, panie prokuratorze.
A co mam powiedzieć o ukochanym Bracie Mamy, który pojechał, jako honorowy oficer do Starobielska a przedtem dał się uwięzić w Stanisławowie, bo honor nie pozwalał mu zbiec (choć mógł), kiedy jego koledzy narażeni byli na represje. On ma tabliczkę w Starobielsku i w Katedrze Polowej Wojska Polskiego i starczy. Niech spoczywają w pokoju."
To mówiąc patrzyłam na pana prokuratora z satysfakcją, że przysiadł w fotelu kurcząc się i nic nie mówił. Był w niezręcznej sytuacji a ja ją wykorzystałam do czysta. Co mógł na to powiedzieć? Nie będzie się z babą handryczył w jej domu, na dodatek wykraczając poza obowiązki służbowe.
Zapytał tylko męża, czy pamięta nazwisko chłopa, któremu kazano wieźć ich na stację i kto był sołtysem we wsi letniskowej, gdzie schronili się do swojego letniego domu, bo ten w Sanoku został doszczętnie spalony.
I poszedł sobie jak niepyszny podsunąwszy mężowi zeznania do podpisu.
Do swojego sztandarowego hasła: PRECZ Z PiSem! dorzucam "i z IPNem". |
|
|
kszzzz |
Wysłany: Wto 22:57, 21 Sie 2012 Temat postu: |
|
Mam podobną do twojej nadzieję.
Mam nadzieję, ze Bogdan Miś wie o czym pisze (chodzi mi o to, że " Minister Skarbu Państwa poinformował IPN, że nie dysponuje na terenie Warszawy nieruchomością odpowiadającą potrzebom IPN"). I mam nadzieję, że minister Rostowski będzie mocno trzymał naszą wspólną kasę i nie pozwoli jej trwonić. |
|
|
DAK |
Wysłany: Wto 22:08, 21 Sie 2012 Temat postu: |
|
Ale czy nie przedwcześnie cieszy się Bogdan Miś
http://studioopinii.pl/artykul/11274-bogdan-mis-i-po-ptokach
Po roku pustostanu zlikwidowano pozostawiony bankomat, bo miała tam mieć siedzibę jakaś instytucja bankowa. Widać w czerwcu zmieniły się plany, bo bankomat wymontowali. Pewnie przeznaczony jest komuś innemu - mam nadzieję, że nie IPNowi. |
|
|
kszzzz |
Wysłany: Wto 21:50, 21 Sie 2012 Temat postu: |
|
DAK-umiu ze wszystkich sił moich życzę Ci, by to Cię nie spotkało! |
|
|
DAK |
Wysłany: Wto 21:36, 21 Sie 2012 Temat postu: |
|
Instytucja tak się wynaturzyła, że zamiast spełniać rolę, do której została powołana, stałą się przyczółkiem politycznym.
Więc po mnie też spływa jak po tej kaczuszce.
Zawsze, gdy przechodziłam koło tego gmachu, to miałam takie marzenia, by kiedyś ten wielki napis z tego budynku zniknął - i marzenie się spełni.
Najbardziej boję się, czy nie przeniosą mi tego dosłownie prawie do mego budynku. Do mojego budynku prostopadle przylepiona jest druga część. Rok temu wyprowadziła się z niego Komisja Nadzoru Bankowego ..... i do tej pory stoi pusty. |
|
|
kszzzz |
Wysłany: Wto 20:37, 21 Sie 2012 Temat postu: IPN stracił siedzibę |
|
IPN bez swojej głównej siedziby. Firma RUCH S.A. sprzedała innej firmie zajmowaną przez centralę Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/IPN-stracil-glowna-siedzibe-2619027.html
Czy Was to martwi?
Po mnie spływa jak woda po kaczce i miło łachocze |
|
|