Autor |
Wiadomość |
DAK |
Wysłany: Czw 23:50, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
Histerię najpierw rozpętali politycy, za nimi stacje.
Ja oczy przecierałam skąd te paniusie redaktorki takie specjalistki od ekonomii się zrobiły i gdy nawet koledzy z TVN Biznes byli powściągliwi, to one gardłowały, że rząd powinien zwiększyć deficyt, to oczywista oczywistość i co ten rząd wyprawia, chyba oszalał - cały świat tak robi.
Co się okazuje stacjom spadają wpływy z reklam i im na rękę by było, by rząd wlał choć trochę pustego grosza na rynek.
A kryzys jak ma być to będzie, bo to nie my jesteśmy USA i nie my wpływamy na rynek światowy tylko on na nas.
Chodzi o to, by chorobę przejść jak najmniejszym uszczerbkiem na zdrowiu.
Osobiście obawiam się, że to potrwa dużo dłużej, bo wlanie ogromnych kwot w USA do sektora bankowego niczego nie naprawiło, to tylko odracza najgorsze, które może przyjść ze zdwojoną siłą lub w najlepszym wypadku będzie bardzo powolnym wychodzeniem przez wiele lat. |
|
|
ans |
Wysłany: Czw 23:34, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
Ja nie wzięłam, ale Ci o których piszę są mi bliscy i na mnie także ta sytuacja wpływa...
Na wielu innych ludzi wpływają różne z kryzysem związane sytuacje.
Pisałam tu o tym konkretnym przypadku, bo pozornie wydawało się , że wszystko jest "pod kontrolą", a teraz jakoś to się jednak wymyka..
Paradoksalnie , spokojniejsi są Ci , którzy wzięli kredyty długoterminowe na 30, 40 lat. Ci którzy chcieli wcześniej pozbyć się kredytowego balastu gorzej na tym wychodzą.
Dzisiaj słuchałam wypowiedzi jakiegoś ekonomisty w SS. Nie całej wypowiedzi, ale to co mówił to jakby stawiało wszystko "z głowy na nogi" Więcej takich spokojnych, rzeczowych wypowiedzi powinno być "dopuszczonych"
Coraz większa histeria w mediach bardzo źle działa na ludzi, nawet na tych, którzy w żaden sposób nie są zadłużeni. |
|
|
DAK |
Wysłany: Czw 23:00, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
Jeśli ktoś myślał, że wszystkie dni tygodnia składają się z niedziel
Przecież ty też mogłaś wziąć taki kredyt, przecież "wszyscy mówili, że się opłaca" |
|
|
ans |
Wysłany: Czw 16:40, 26 Lut 2009 Temat postu: Niektóre konkretne skutki kryzysu |
|
Zobaczyłam dzisiaj Jarka , który "grzmiał", że rząd przespał nadejście kryzysu, nic nie robił. Mniejsze niż planowano wpływy do budżetu były już w sierpniu.
Tymczasem ludzie w Polsce byli uspakajani jeszcze do końca roku 2008.
Ja tak sobie myślę, że dobrze się stało iż ten kryzys w mediach nie rozpętał się już w sierpniu.
Ludzie żyli sobie spokojnie planując , że będzie im coraz lepiej i lepiej i z tą myślą robili to co sobie zaplanowali.
Teraz wszystko stanęło. Nikt nie chce sprzedawać nieruchomości, nikt nie chce kupować (albo nie ma za co, bo kredytu nie dostał). Wszyscy czekają. Na co ? Żeby coś się wyjaśniło, żeby ktoś podpowiedział co się opłaci, a co nie..
Do niedawna jeszcze wszyscy pełni optymizmu realizowali swoje pomysły..
Podam konkretny przykład :
Rodzina bez korzystania z kredytów postawiła dom, zakupiła niezbędne środki transportu i żyła sobie spokojnie. Gdyby tak pozostało teraz ta rodzina mogłaby spokojnie czekać końca kryzysu.
Na około wszyscy brali kredyty i budowali piękniejsze domy, wyjeżdżali na wspanialsze wakacje. Tak więc naszej rodzinie zachciało się także skorzystać i zainwestować pewne nadwyżki w kupno dużej działki z pięknym ogrodem, na której w niedalekiej przyszłości miał stanąć dom piękniejszy, wygodniejszy - wymarzony.
Dla realizacji tych planów zaciągnęli kredyt we frankach (przecież wszyscy biorą takie kredyty , opłaca się - mówiono). Zabraknie pieniędzy sprzeda się pół działki, kredyt można powiększyć..
Kiedy rozpoczynali spłacanie kredytu do spłacenia w ciągu sześciu lat była suma x (w złotych). Raty systematycznie malały, bo zmniejszały się niewielkie odsetki. Tak było ponad rok. Od stycznia 2009 raty urosły i już są większe niż były na początku. Najbardziej irytujące jest to, że do spłacenia pozostaje suma x+ 15 000 złotych.
Nie ma już chętnych na zakup nieruchomości.. Wartość nieruchomości na rynku spada, a suma do spłaty ciągle rośnie...
Ta rodzina ma ciągle swój nigdy niezadłużony dom a i tak martwi się rosnącym zadłużeniem tej nowej inwestycji i czuje się zagrożona.
Są przecież i tacy, których jedynym lokum jest właśnie to zadłużone |
|
|