www.spotkania.fora.pl
zatrzymaj się na chwilę
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna
->
Poezja i proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
Informacje
Propozycje i pytania
Zagadki i konkursy "malarskie"
Rozmówki otwarte
Nasze: lektury, filmy, muzyka
Tematyczne
----------------
Temat dowolny
Polityka
Kultura
Poezja i proza
Pamiętajcie o ogrodach
Fauna domowa i inna
nasza "tfurczość"
"Szkło", "Bez ograniczeń" i tym podobne programy
Uśmiechnij się
Dodatki
----------------
Zabawy i figle
shoutbox
Czas
Imieniny
Galerie
Archiwalne
----------------
kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
kszzzz
Wysłany: Sob 20:55, 16 Maj 2020
Temat postu:
Napiszę teraz o kocie
lecz myślę i hołocie,
choć kot hołotą nie jest,
pasuje na ten temat,
koty są samodzielne,
dumne i niepodzielne,
w przeciwieñstwie do ludzi,
w których wiatr ikrę budzi,
co jak żagle na wietrze
podąża wciąż m za powietrzem...
A więc wracam do kota
- to wspaniała istota!
Niezależna, myśląca,
grzeje się w cieple słońca
i poluje na szczury,
myszy i koniunktury...
Bo dla kota najważniej,
by nie było szkaradniej...
Koty, to mądre ludzie,
więc skończmy z życiem w tej złudzie
...
kszzzz
Wysłany: Nie 17:31, 11 Gru 2016
Temat postu:
Dzięki Ilonko :
hajdi
Wysłany: Nie 17:28, 11 Gru 2016
Temat postu:
Pięknie to ułożyłaś Marysiu
Wypisz wymaluj prawdziwy kot
kszzzz
Wysłany: Nie 16:56, 11 Gru 2016
Temat postu:
Czy znacie większy ideał od kota?
Kot, to naprawdę niezwykła istota -
Kształt doskonały i gracja, i wdzięk,
Rozum, wolna wola i rozsądny lęk...
Niełatwo go skrzywdzić, niełatwo oszukać,
Bo z niego mądra sztuka!
Na lep się nie nabierze,
Tym bardziej na pochlebstwa,
Bo mądra z niego bestia!
Nie zginie nigdy, gdy odwróci się los,
Zawsze coś znajdzie do żarcia
I całkiem własny swój kąt.
Choć byś się nadął jak bania,
To nigdy nie zmusisz go,
By było tak, jak ty pragniesz,
Jest zawsze jak pragnie ON!
To tyle... Jeszcze przestroga...
Gdy się zakochasz, koniec!
Kot cię okręci jak zechce,
Mieć będzie cię w swym... ogonie,
A ty się płaszczyć będziesz
I błagać z uwielbieniem,
Aby się otarł o ciebie, zamruczał...
I będziesz w niebie!...
💙💙💙⛅️😺😻😺
moje...
ans
Wysłany: Pią 23:29, 17 Lut 2012
Temat postu:
Toć przecież napisałam, że "Milka to sama poezja"
Obrazkowy "koci wątek" był w malarstwie i tam bywały "wrzucane" koty przez malarzy przedstawiane.
hajdi
Wysłany: Pią 21:50, 17 Lut 2012
Temat postu:
Trafiłam tutaj jak kulą w płot, bo to przecież...poezja
ale obrazkowy koci wątek też gdzieś był
kszzzz
Wysłany: Pią 16:03, 17 Lut 2012
Temat postu:
Pięknie się Milka prezentuje
hajdi
Wysłany: Pią 12:39, 17 Lut 2012
Temat postu: Światowy Dzień Kota
Pustki w tym wątku od blisko roku, postanowiłam go reaktywować
tym bardziej, że dziś obchodzimy
Światowy Dzień Kota
Milka łaskawie dziś pozwoliła się sfotografować przy tak doniosłej okazji
hajdi
Wysłany: Sob 14:37, 05 Mar 2011
Temat postu:
I tu o kotkach pamiętać trzeba
Ze starego kalendarza:
Kot jest najbardziej koci - kiedy psoci
I najbardziej koci jest kot
kiedy ma dosyć psot
i na poduszce
kłębuszkiem się kładzie.
A może jest koci bardziej
i najbardziej
kiedy w łuk się wygina
i mruczy!
(Joanna Kulmowa)
hreczka
Wysłany: Wto 19:27, 18 Maj 2010
Temat postu:
.
Ależ Estimado! Wielce uwie-
lbiam ją! Ja Ci to mówie
*)
!
___
*)
ę
.
estimado
Wysłany: Wto 18:00, 18 Maj 2010
Temat postu:
znaczy sie, hreczko, nie lubisz transakcentacji...
hreczka
Wysłany: Wto 17:29, 18 Maj 2010
Temat postu:
estimado napisał:
(...)
Palikot z pasją zajadłą
za skórę Głowy lał sadło,
aż prócz poparcia jej spadło
- by rzec po czesku - letadło
i to na ruskie mokradło.
(...)
Przepraszam, ale nie mogę...
(... a powinnam okazać smutek!)
Toż to istne perełki - rozrzucone w całym tym wierszu! Dzięki Ci Estimado za śmiech, jaki wywołały
Twoje słowa!
.
Daga
Wysłany: Wto 0:56, 18 Maj 2010
Temat postu:
Świetne!
DAK
Wysłany: Pon 22:49, 17 Maj 2010
Temat postu:
Estimado, odebrało mi mowę - piękna zabawa słowem.
Mój Portos potwierdza PaliKot to Kot, bo Pali
A ja potwierdzam, że jak Portos potrafi rżnąć głupa.
estimado
Wysłany: Pon 21:06, 17 Maj 2010
Temat postu:
Czesc, nowy tu jestem, wiec witam i pytam:
Czy Palikot zalicza sie do kotow?
Zakladam, ze tak, a jesli nawet nie, to w rezerwie mam w tekscie Alika...
PALIKOTERIA
Palikot pilił jak piła,
pijąc do Głowy Państwa - co piła?
Brzmiało boleśnie,
bo Leś nie
pijał milczkiem, obleśnie,
lecz zwykł był, w zgodzie z kulturą,
przed każdą mawiać: "skul!*" turą.
*(szw. "skul", "a" z koleczkiem)
Palikot z pasją zajadłą
za skórę Głowy lał sadło,
aż prócz poparcia jej spadło
- by rzec po czesku - letadło
i to na ruskie mokradło.
Dziś Dziwisz na niej trzyma dłoń,
a Palikocię - z niej zsiadło.
Dziś nie pyta już Pali-
kot, co też pali Kot Alik,
a tych, co stoją, gdzie stali,
co ćpali ...
Ustalić też się nie stara,
co tam u Yara.
Co jara?
Choć w najlepsze trwa chucpa,
lecz nie zdziera już płuc Pa-
likot, co też znów wódz ćpa...
Rzekł mu, miast z nim się tłuc - Pa!
kszzzz
Wysłany: Nie 18:29, 17 Maj 2009
Temat postu:
Neil Gaiman
-
Koralina
(fragmenty)
Przekład na j. polski Paulina Braiter
Był chłodny , słoneczny dzień, dokładnie taki sam jak wcześniej.
Za plecami usłyszała uprzejme chrząknięcie. Obejrzała się przez ramię. Na murku obok niej siedział duży czarny kot, identyczny jak duży czarny kot, którego widywała w pobliżu swego domu.
- Dzień dobry – powiedział.
Jego głos brzmiał niczym ten, który Koralina słyszała we własnym umyśle, głos którym myślała, tyle, że należał do mężczyzny, nie do dziewczynki.
- Cześć – odparła Koralina. Widziałam takiego samego kota w ogrodzie przy domu. Ty musisz być drugim kotem.
Kot pokręcił głową.
- Nie – rzekł – nie jestem drugim kotem, tylko sobą. Lekko przekrzywił głowę, zielone oczy rozbłysły. Wy, ludzie rozmieniacie się na drobne, natomiast koty trzymają się w garści, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
- Chyba tak. Jeżeli jednak jesteś tym samym kotem, którego widziałam w domu, to skąd umiesz mówić?
Koty nie mają ramion, nie takie jak ludzie. Jednakże ten kot wzruszył ramionami – jednym szybkim gestem, który rozpoczął się od czubka ogona, a skończył uniesieniem wąsików.
- Umiem mówić.
- W domu koty nie mówią.
- Nie? – spytał kot.
- Nie – potwierdziła Koralina.
Kot zeskoczył wdzięcznie z murka na trawę obok stóp Koraliny. Uniósł wzrok i spojrzał na nią.
- Cóż zapewne mam do czynienia z ekspertem – powiedział sucho. – Ostatecznie co ja wiem? Jestem tylko kotem.
Zaczął się oddalać unosząc dumnie głowę i ogon.
- Wróć, proszę! – zawołała Koralina. – Przepraszam, naprawdę.
Kot zatrzymał się, usiadł i rozpoczął staranną toaletę, jakby nie dostrzegając obecności Koraliny.
- My… no wiesz, moglibyśmy się zaprzyjaźnić – dodała Koralina.
- Moglibyśmy też się zamienić w rzadkie okazy tańczących afrykańskich słoni – odparł kot. - Ale nimi nie jesteśmy. A przynajmniej – dodał cierpko, zerkając znacząco na Koralinę – ja nim nie jestem.
Koralina westchnęła.
- Proszę, jak masz na imię? – zapytała. – Ja jestem Koralina.
Kot ziewnął powoli, starannie, ukazując wnętrze pyszczka i język zdumiewająco różowej barwy.
- Koty nie mają imion – odparł.
- Nie? – spytała Koralina.
- Nie – potwierdził kot. – Wy, ludzie macie imiona, to dlatego, ze nie wiecie kim jesteście. My jesteśmy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.
…………………………………………………………………………………………….
Coś włochatego otarło się o jej bok, jednym płynnym, sugestywnym ruchem. Koralina podskoczyła, po czym odetchnęła z ulgą, przekonawszy się, co to.
- Ach to ty – rzekła do czarnego kota.
- Widzisz – powiedział kot – nietrudno mnie rozpoznać, prawda? Choć nie mam imienia.
- A gdybym chciała cię zawołać?
Kot zmarszczył nos, przybierając wyniosłą minę.
- Wołanie kotów – odparł, jakby jej zdradzał wielką tajemnicę – to zwykle niezbyt produktywna czynność. Równie dobrze można by przyzywać trąbę powietrzną.
- A gdyby chodziło o obiad? – spytała Koralina. – Czy wtedy nie chciałbyś, żebym cię zawołała?
- Oczywiście – powiedział kot. – W zupełności jednak wystarczyłby krótki okrzyk „obiad”. Widzisz? Wcale nie potrzeba imion.
…………………………………………………………………………………….
Naprężył się, skoczył i nim Koralina zdążyła mrugnąć okiem, kot siedział już na ziemi, trzymając łapą wielkiego czarnego szczura. Nie, żebym generalnie lubił szczury – podjął kot swobodnym tonem, jak by nic się nie wydarzyło. Lecz szczury w tym miejscu to jej szpiedzy. Służą jej jako oczy i ręce. – to rzekłszy kot wypuścił zdobycz.
Szczur przebiegł kilka metrów, a potem kot jednym długim skokiem dopadł go i zaczął uderzać mocno łapką o ostrych pazurach. Drugą przytrzymywał zwierzaka.
- Tę część łowów uwielbiam najbardziej – mruknął radośnie. Chcesz jeszcze raz zobaczyć, jak to robię?
- Nie – odparła Koralina. – Czemu to robisz? Znęcasz się nad nim.
- Mhm. – Kot wypuścił szczura.
Szczur, oszołomiony, potykając się, pokonał kilka kroków, potem zaczął biec. Kot uderzeniem łapy wyrzucił go w powietrze i chwycił zębami.
- Przestań! – zawołała Koralina.
Kot upuścił szczura między przednie łapki.
- Są tacy – rzekł z westchnieniem głosem gładkim niczym naoliwiony jedwab – którzy twierdzą, iż kocia skłonność do zabaw z ofiarami to w istocie objaw łaski: ostatecznie pozwala od czasu do czasu jednej z żywych przekąsek uciec. Jak często pozwalasz uciec swojemu obiadowi?
Potem chwycił w zęby szczura i poniósł go w głąb lasu, za drzewo.
kszzzz
Wysłany: Czw 13:12, 14 Maj 2009
Temat postu:
Konstanty Ildefons Gałczyński
***
Dopiero gdy wzejdzie księżyc i swoje myśli uparte
zacznie spisywać niebiesko jak Herman dla Doroty,
idę do twoich oczu i stawiam przed nimi wartę:
Popo i Serafina - dwa moje wierne koty.
Więc koty stoją na straży i nic mi już nie potrzeba,
bo wiem, że pod strażą mych kotów nic się twym oczom nie stanie,
twój sen tylko jeszcze okrążę, osnuję i przed świtaniem
jak księżyc wieczny i śmieszny wracam z kotami do nieba
kszzzz
Wysłany: Pon 23:53, 11 Maj 2009
Temat postu:
Przypomniało mi się, że ponad 30 lat temu napisałam o kocie wierszyk, więc go dajię
Kot
Czarrny, zwinny, zielonooki,
niesłyszalne są jego kroki,
przebiega cicho poprzez sień,
jakoby zwinny, ruchliwy cień.
Nigdy nie mówi nic nikomu,
rzadko w ogóle bywa w domu,
i zawsze wie co robić ma,
ciemne zaułki najlepiej zna.
Lecz gdy do domu powróci,
przemiłą melodię wymruczy
i o nogi otrze się moje,
wypije z miski mleczko swoje
i zaśnie, a kiedy sen przyśni,
to we śnie tym o mnie pomyśli.
Ada
Wysłany: Pon 17:09, 11 Maj 2009
Temat postu:
Nic dodać, nic ująć - sama prawda o kocurkach
hajdi
Wysłany: Pon 16:24, 11 Maj 2009
Temat postu:
Przejrzałam mój ulubiony kącik i pomyślałam, że garść cytatów o kotach też tu nie zaszkodzi:
Koty umieszczono na świecie po to, żeby obalić dogmat, że wszystko należy do człowieka. (Paul Gray)
Nic się Panu Bogu nie udało prócz kotów. (Wisława Szymborska)
Jak można wierzyć, że nie ma duszy w głębi tych lśniących oczu! (Théophile Gauthier)
Najskromniejszy kot jest arcydziełem. (Leonardo Da Vinci)
Kot jest domowy na tyle, na ile mu to odpowiada. (Saki (H. H. Munro)
Ludzie dzielą się na miłośników kotów i na osoby pokrzywdzone przez los. (Oscar Wilde)
Czy dom bez kota — najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego — zasługuje w ogóle na miano domu? (Mark Twain)
Żeby poznać charakter człowieka, trzeba się dowiedzieć, co myśli o nim jego kot. (Anonim)
Żeby zająć najlepsze miejsce w domu, trzeba przesunąć kota. (Anonim)
kszzzz
Wysłany: Pią 23:00, 24 Kwi 2009
Temat postu:
Dzisiaj się zasmuciłam, więc udałam się do
Jana Kochanowskiego
...
Ale on o kotach fraszki, a nie treny pisał...
Do tegóż
Albo z nas szydzisz, albo sam wiłujesz,
Kota się boisz, a kotkę miłujesz.
Więc kota nie chcesz, a chcesz ciągnąć kotkę,
Wierę cię ludzie będą mieć za plotkę.
Nagrobek kotowi
Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,
A w insześ się myślistwo z jastrząby nie wdawał,
Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,
A tyś mrucząc podnosił twardy ogon wzgórę.
Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiski,
I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,
Dałeś gardło, niebożę, i wisisz na dębie;
A twej śmierci i myszy rady, i gołębie.
O kocie
Słychał kto kiedy, jako ciągną kota?
Nie zawżdy szuka wody ta robota,
Ciągnie go drugi nadobnie na suszy.
Sukniej nie zmacza, ale wżdy mdło duszy.
hajdi
Wysłany: Pią 22:14, 24 Kwi 2009
Temat postu:
Kot
Na małej wysepce, w oceanie dalekim, dalekim
mieszka mądry biały kot, co się pokłócił z człowiekiem;
mewa mu śpiewa,
a on na słońce poziewa;
morze mu szumi,
a on wszystko rozumie,
i wychodzi co dzień daleko nad wodę, po długim koralowym pomoście,
patrzeć, wyczekiwać, czy nie jadą, nie płyną, nie lecą nieznajomi,
wędrujący goście.
Kazimiera Iłłakowiczówna
(Ramzes jest teraz tym kotem, a przedtem był taki jak ten z wiersza powyżej)
hajdi
Wysłany: Nie 15:27, 05 Kwi 2009
Temat postu:
Do kota
Kocie, mądry monarcho, tajemniczy, skryty —
Czyż nasze smukłe palce, ciężkie od pierścieni
Godne są twojej czarnej i białej słodyczy
I pyszczka z aksamitu i drogich kamieni?
Zwijasz się z dziwnym wdziękiem niby gąsienica,
Stokroć bardziej gorący niż ptak skryty w dłoni.
Twój nos, nagość jedyna w aksamitnych licach,
Jest świeży i wilgotny niby kwiat na błoni
Choć się mienisz od wstążek, miękki, kolorowy,
Dzikość pręży ci uszy i rozdyma chrapki,
Gdy ścigając grzechotkę zabawiasz się w łowy
I zaciskasz na krążku swe zdobywcze łapki.
W ujarzmionej małości, w tłumionym pomruku
Odzywa się królewskość imć tygrysa — pana.
W twych lędźwiach jak sprężona moc w napiętym łuku
Śpi nieznanych rozkoszy ziemia obiecana…
Dziś wieczór, obojętny na nasze pieszczoty
Przycupnąłeś, w marzeniu pogrążony błogim.
W twych oczach uśmiech Buddy połyskuje złoty
Gdy sobie przypomnisz, że sam jesteś bogiem.
Julia Delarue-Mardrus
hajdi
Wysłany: Wto 21:05, 31 Mar 2009
Temat postu:
Tak się zastanawiałam gdzie ten wierszyk dać, postanowiłam w koncu do wróbli, a tu siurpryza wyszło w kocim, to niech zostanie
Spojrzał Miś na kalenicę
„Wróbel jest tam! Wnet go chwycę!”
Włazi kotek po drabinie, po drabinie, po drabinie…
Już ostatni miał szczebelek.
A wtem frrr… uciekł wróbelek.
„Schowam się za kupkę śmieci,
To wróbelek znów przyleci”.
Złazi kotek po drabinie, po drabinie, po drabinie…
A gdy zeszedł na podwórko,
ukrył się za chwastów górką.
Spojrzał znów na kalenicę
„Siedzi wróbel. Tego chwycę!”
Włazi kotek po drabinie, po drabinie, po drabinie…
Już ostatni miał szczebelek.
A wtem frrr… uciekł wróbelek.
„Schowam się za kupkę śmieci,
To wróbelek znów przyleci”.
Złazi kotek po drabinie, po drabinie, po drabinie…
A gdy zeszedł na podwórko,
ukrył się za chwastów górką.
Spojrzał znów na kalenicę
„Siedzi wróbel. Tego chwycę!”
Włazi kotek po drabinie, po drabinie, po drabinie…
Janina Porazińsk
a
Ada
Wysłany: Wto 19:13, 31 Mar 2009
Temat postu:
Bajka pacyfistyczna o kocie i myszy
Mysz pacyfizmu ideą tknięta
Opracowała pacta conventa
I do podpisu kotowi dała,
Za co jej chwała.
Bardzo się przejął sprawą kocurek,
Już do podpisu wyjął pazurek,
Traktat pokoju podpisać gotów
W imieniu kotów.
Lecz gdzie atrament? Nie ma go! Biada!
Więc mysz ofiarna na pomysł wpada
I proponuje - Drogi kocurze,
Mą krwią ci służę
Nie trzeba było zachęcać kota,
Czyż mu pierwszyzną taka robota?
Podpisał krwią jej pacta conventa,
Po czym zjadł myszkę i dokumenta.
Jan Sztaudynger
Ada
Wysłany: Sob 15:45, 28 Mar 2009
Temat postu:
Dwa kotki
Były dwa kotki:
Jeden ładny, lecz z szafy wyjadał łakotki,
Drugi brzydki, bury,
Ale łowił szczury.
Którego wolicie, powiedzcież mi, dzieci?
"Burego, burego!"
"Ładnego, ładnego!"
Nie mogły zgodzić się dzieci.
No, a ty, Celinko?
Rozsądna Cesia z poważną minką
Tak rzecze, pomyślawszy przez chwilę maleńką:
"Oba są potrzebne, nieprawdaż, mateńko?"
Tak odpowie Cesia mała,
A mama ją uściskała
Mówiąc: "Spokojnam, Cesiu, o twoje zamęście,
Sama będziesz szczęśliwa i drugim dasz szczęście"...
Tadeusz Boy Żeleński
hajdi
Wysłany: Sob 15:40, 28 Mar 2009
Temat postu:
Rekolekcje dla kota
spiczastoucha
w pręgi
ponad którymi oczu
konstelacja zielona świeci
wybacza ci się okrucieństwo
i świergot
w twoim gardle milknący
wybacza ci się egoizm
przerastający najwyższe drzewa
i daje we władanie wieczne
bo także dla twej opornej duszy
która kiedyś bez sierści
przeciągnie się w szybkim wietrze
płot i kolana
podołek miękki
żebyś mogła trącać paznokciem
trzepot i ciepło
dwie struny
na których wygrywasz
swój kosmiczny niedosyt
amen
Halina Poświatowska
kszzzz
Wysłany: Czw 19:27, 26 Mar 2009
Temat postu:
Ten wiersz był wielokrotnie, także na starych Mykach, ale jest tak piękny, że dodam go tutaj
Andrzej Waligórski
Jeszcze
...więc jak się już ma psa i kota, i miłe mieszkanko spółdzielcze,
I wszystko się w naszym życiu układa tak plus minus znośnie,
I gdy się w tym życiu już miało tę - pewną ilość - dziewczyn,
I właśnie jest popołudnie, i słońce świeci skośnie,
To dobrze jest usiąść w fotelu, a kot niech się zwinie obok,
I żeby w zasięgu ręki było koniecznie pół czarnej,
A radio niech gra Gershwina, a my, kiwając nogą,
W ten skośny promień puszczamy dym z papierosa carmen.
Na półkach piętrzą się książki i pył z nich wiruje w słońcu,
I wszystko jest złotobrunatne, a tylko rapsodia błękitna,
I trochę smutno, że trzeba to będzie zostawić w końcu,
I już się nie siądzie w fotelu, żeby Trzech Muszkieterów poczytać,
Bo może się kiedyś tak zdarzyć, że patrzysz - a ciebie już nie ma,
Chociaż jest kawa i fotel, i słońce na kociej sierści,
I chociaż wciąż jeszcze w powietrzu snuje się dym z carmena,
I równie jak dym błękitny wciąż snuje się ten Mister Gershwin.
...pies podniósł głowę i warknął, ale nikt jakoś nie wszedł,
Choć ktoś stał jakby za drzwiami, i jakby zamykał parasol...
Kot otwarł oko, popatrzył i mruknął: - Jesteś tu jeszcze?
Jeszcze tu jestem, mój kocie. I jeszcze wciąż trzymam fason.
hajdi
Wysłany: Sob 21:36, 21 Mar 2009
Temat postu:
Jan Brzechwa, Kot
Pewnego dnia, w Koluszkach,
Cichutko, na paluszkach
Zbliżył się do mnie kot bury,
Wysunął groźnie pazury
I rzekł ze złością: „Mój panie,
A cóż to za zachowanie?
Pisał pan bajkę po bajce,
O jakiejś tam pchle-szachrajce,
O sowach, o dzięciołach
I o wołach —
Wałkoniach,
A także o koniach —
P-r-r-r...
O lwach takich strasznych, aż strach —
B-r-r-r...
I o złych, nienawistnych psach —
W-r-r-r...
O płazach różnych tylu,
O krokodylu z Nilu,
O smoku na Wawelu,
O ptakach bardzo wielu,
O rakach, o ślimakach,
A nawet o robakach
I o dorszu w Sopocie,
Który się nie chciał strzyc,
No, a co pan napisał o kocie?
Nic!
A przecież kot, proszę pana,
To postać powszechnie znana.
To pożyteczna istota,
A pan wciąż pomija kota!
Jakiż pan przykład daje?
Cóż to za obyczaje?
Żądam teraz niezłomnie:
Proszę w domu siąść na kanapie
I wiersz napisać o mnie,
A jak nie - to panu oczy wydrapię!”
Tak mówił do mnie kot bury
Pokazując pazury.
Cóż tedy robić miałem?...
W Warszawie, po powrocie,
Siadłem i napisałem
Właśnie ten wiersz o kocie.
hreczka
Wysłany: Pon 20:09, 09 Mar 2009
Temat postu:
.
"
Myszka kot i kogut" - Jean Fontaine
Co by to była za szkoda!
O kąsek nie zginęła jedna myszka młoda,
Szczera, prosta, niewinna; przypadek ją zbawił.
To, co ona swej matce, ja wam będę prawił:
"Rzuciwszy naszych pieczarów głębiny,
Dopadłam jednej zielonej równiny,
Dyrdując jako szczurek, kiedy sadło śledzi.
Patrzę, aliści dwoje żywiąt siedzi:
Jeden z nich trochę dalej, z milczeniem przystojnym,
Łagodny i uniżony,
Drugi zaś zdał mi się być burdą niespokojnym:
W żółtym bocie z ostrogą chodził napuszony.
Ogon zadarty do góry,
Lśniącymi błyskał pióry,
Głos przeraźliwy, na łbie mięsa kawał,
Jakby go kto powykrawał;
Ręce miał, którymi się sam po bokach śmigał
Albo na powietrze dźwigał.
Ja, lubo z łaski boskiej, dosyć jestem śmiała,
Ażem mu srodze naklena,
Bo mię z strachu drżączka wziena,
Jak się wziął tłuc z tarasem obrzydły krzykała.
Uciekłam tedy do jamy.
Bez niego byłabym się z zwierzątkiem poznała,
Co kożuszek z ogonkiem ma, tak jak my mamy.
Minka jego nienadęta,
I choć ma bystre ślipięta,
Dziwnie mi się z skromnego wejrzenia podobał.
Jak nasze, taką samą robotą ma uszka,
Coś go w nie ukąsiło, bo się łapką skrobał,
Mój duszka!
Szłam go poiskać, lecz mi zabronił ten drugi
Tej przyjacielskiej usługi,
Kiedy nagłego narobił kłopotu,
Wrzasnąwszy na mnie z fukiem: "Kto to tu? Kto to tu?"
"Stój - rzecze matka - córko moja luba,
Aż mrowie przechodzi po mnie.
Wieszli, jak się ten zowie, co tak siedział skromnie?
Kot bestja, narodu naszego zguba!
Ten drugi był to kogut, groźba jego pusta.
I przyjdą może te czasy,
Że z jego ciała jeść będziem frykasy,
A zaś kot nas może schrusta.
Strzeż się tego skromnisia, proszę cię jedynie,
I tę zdrową maksymę w swej pamięci zapisz:
Nie sądź nikogo po minie,
Bo się w sądzeniu poszkapisz.
"
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin