www.spotkania.fora.pl
zatrzymaj się na chwilę
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna
->
Polityka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
Informacje
Propozycje i pytania
Zagadki i konkursy "malarskie"
Rozmówki otwarte
Nasze: lektury, filmy, muzyka
Tematyczne
----------------
Temat dowolny
Polityka
Kultura
Poezja i proza
Pamiętajcie o ogrodach
Fauna domowa i inna
nasza "tfurczość"
"Szkło", "Bez ograniczeń" i tym podobne programy
Uśmiechnij się
Dodatki
----------------
Zabawy i figle
shoutbox
Czas
Imieniny
Galerie
Archiwalne
----------------
kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Inny świat
Wysłany: Śro 11:51, 14 Gru 2011
Temat postu:
Prezes ( należy mu się nowa ksywa "Mandaryn") jest oderwany od życia jak planeta Kepler 22b.
PiS z nim tańcował. Ci, którzy mówią o occie i musztardzie na półkach niech powiedzą, jak to się stało, że takie wypasione 30 i 40 latki wyrosły na tych produktach.
Podobał mi się wpis internauty o czasach PRLu: "W PRLu nie było nic a było wszystko a teraz jest wszystko a nie ma nic". Z pewnością nie chodziło mu tylko o półki sklepowe ale też o klepki we łbach.Drugi wpis brzmiał tak: "W PRLu dobre było jedzenie, muzyka i filmy - reszta to był syf. Teraz jest tylko syf". Patrząc zwłaszcza na PiS i jego planetoidy mówię:
tak
!
kszzzz
Wysłany: Wto 23:55, 13 Gru 2011
Temat postu:
W Chinach za nic nie chciałabym się urodzić... Ktoś, kto nam życzy życia w "Chinach", jest u mnie z góry skreślony!!! @@@ Tfu!!! 7 razy przez lewe ramię
hajdi
Wysłany: Wto 23:15, 13 Gru 2011
Temat postu:
Ja też nie czuję zniewolona, wręcz przeciwnie, podobnie jak Kszunia wolna jak nigdy i nie rozumiem o co chodzi tym ludziom z tego alternatywnego świata.
To jest jak film SF o światach równoległych i nie mogę się nadziwić, że dożyłam czegoś takiego
Przecież ludzie, których znam są zupełnie normalni, szaleją w supermarketach ulegając przedświątecznej gorączce, wyjeżdżają za granicę na wakacje, mają jakieś marzenia, do czegoś dążą, żyje im się lepiej niż kiedyś. Skąd więc się biorą tacy frustraci, i że im się chce
temu nigdy nie przestanę się dziwić.
A tu panprezes marzy o Chinach. To nawet do niego pasuje, tam nagminnie łamane są prawa człowieka.
kszzzz
Wysłany: Wto 22:53, 13 Gru 2011
Temat postu:
Ja kiedy słyszę "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" - dostaję wysypki i astmatycznych duszności, bo na takie łgarstwo i manipulację mam przeokropną alergię! Nie wypieram się, jestem troszeczkę zabobonna, a najbardziej boję się samospełniających się przepowiedni, więc aż sikam (przepraszam
) ze strachu, że ten tekst w takiej postaci (czyli treści) może być czymś takim
... Bo jak dotąd - od tych ponad dwudziestu lat, czuję się wolna jak nigdy wcześniej i nie boję się niczego, prócz głupoty moich rodaków...
Daga
Wysłany: Wto 22:00, 13 Gru 2011
Temat postu:
Zgadzam sie z tym co piszecie i powiem prosto z mostu!
Tym maszerującym z panprezesem inne słowa by pasowały -
komuno wróć
i wtedy maja sens te wykrzykiwane durne słowa "zbaw nas"
To sa lata w których żyli jak "ryba w wodzie" w mętnej i śmierdzącej Jedyne lata w których umieli żyć!
Panprezes przecież nie umiał konta w banku założyć ( i bał się tego jak ognia, ze tam go okradną ), nie umie więc kart kredytowych używać, a więc w autobusie nie umiałby zapłacić za przejazd.
Prawo jazdy???? a po jasną......, jak można tyłek wozic partyjnym samochodem i za pieniądze składkowe, lub podatnika.
Warto więc temu ciemniakowi radykalne hasełka podsycać!!!!!
Nie moge bez pogardy i ironii na tego kłamczucha patrzeć
[/i]
BB
Wysłany: Wto 21:34, 13 Gru 2011
Temat postu:
Odwiedziła mnie dzisiaj koleżanka i nie zważając na multum babskiej przedświątecznej roboty, oświadczyła, że musi z nami spędzić ten rocznicowy dzień bo sama nie potrafi.
A wspominać mamy co bo akurat noc 12/13 grudnia spędziliśmy razem z bardzo prozaicznego powodu. Jej nieżyjący już dziś mąż, załatwił pół świni, gdyż jako lekarz weterynarii miał takie możliwości i gdy tylko mu coś zbywało z tych cennych zdobyczy, dzielił się ze znajomymi, a więc i nam się coś od czasu do czasu dostało.
Miły więc był ten wieczór, który przeciągnął się do 2-ej w nocy. Dziwiło nas tylko trochę, że ani tv ani radio nie działa. Ale nic to ! Siaty pełne mięsiwa, w głowach nieco procentów, ożywiona rozmowa to i po co nam telewizja.
W drodze powrotnej do domu mijaliśmy dwukrotnie jakieś dziwne patrole milicyjne, ale nic złego nam nie zrobili, a nam jakoś nie wpadło do głowy, że to coś nienormalnego.
Niedziela - wiadomo - wyjaśniło się wszystko.
W poniedziałek rano szłyśmy z tą koleżanką razem do pracy i rozważałyśmy co nas tam czeka. Wkrótce się okazało - weszłyśmy do zmilitaryzowanej kopalni, a ona - jako szefowa kadr - stanęła przed obliczem komisarza.
Dużo mamy do wspominania, w tym i utratę stanowisk tudzież szykany, jakie nas spotykały za aktywną przynależność do "S" i odmowę podpisania tzw. "lojalki".
Naprawdę lepiej się wspomina we dwójkę.
Żałowałyśmy tylko, że kilka osób, które wówczas były razem z nami, dzisiaj są w PiS-ie i nie sposób razem z nimi usiąść do wspominania.
ans
Wysłany: Wto 19:36, 13 Gru 2011
Temat postu:
multilatek napisał:
Zgadzam się z Hołdysem, którego dziś słyszałem. Gdyby wrócił Jaruzelski i wprowadził dziś stan wojenny, większość tych maszerujących bohaterów wróciłaby do dawnej roli pokornych sług.
Też się zgadzam z taką opinią. Kiedy nastał SW najbardziej zadziwiła mnie ta nagła zmiana wielu ludzi. Nigdy tego właśnie nie zapomnę.
Ja sama buntowałam się, demonstrowałam odwagę , ulotki nawet produkowałam i kolportowałam ..Musiało to nie być groźne dla władz, bo nikt się nie zainteresował naszymi małymi protestami.
Nie wiem jednak co zrobiłabym się gdybym miała mniej szczęścia i spotkałyby mnie jakieś represje. Nikt nie wie jak się zachowa dopóki nie zostanie sprawdzony...
Widziałam wielu ludzi, którzy natychmiast po ogłoszeniu SW byli przestraszeni i gotowi na służenie władzy, każdej władzy...
Nawet pomyślałam o tym czy to możliwe , że przedstawiciele tego samego narodu przeciwstawiali się okupantowi w czasie II wojny światowej ?
Teraz już chyba wiem jak to jest.. Po latach każda historia jest upiększana i z roku na rok przybywa bohaterów.
multilatek
Wysłany: Wto 19:01, 13 Gru 2011
Temat postu:
Mnie ten wykwit bohaterstwa nieco żenuje. Pamiętam czasy PRL bardzo dobrze. Całe moje czynne życie upłynęło w czasach najpierw stalinizmu a później realnego socjalizmu. Nigdzie nie widziałem objawów buntu, było sarkanie, opowiadanie dowcipów o partyjnych dygnitarzach, choć ponoć najlepsze opowiadali oni sami. Pochody pierwszomajowe były zawsze huczne i radosne. Ludzie nosili dzieci na ramionach, machali papierowymi kwiatkami albo czerwonymi chorągiewkami. Śpiewali głośno pieśni masowe i chodzili na darmowe seanse do kin. Rzeczywistość była już ustalona raz na zawsze i ogół był z tym pogodzony. Życie wymagało kombinowania to wszyscy kombinowali. Panie na poczcie pisały wkładami do długopisów bo same długopisy wynosiły do domu. Wszyscy to rozumieli. Pamiętam jak mnie przekonywano, że interwencja w Czechosłowacji była niezbędna i absolutnie słuszna. Byłem w tym czasie na wczasach w Karpaczu, nasłuchiwałem czeskich nadajników na podstrojonym Kolibrze i miałem wiele wątpliwości. Moi koledzy z pracy, żadnych. Kiedy zaczęły się strajki na wybrzeżu mówiono o nich szeptem i z obawą, żeby coś złego z tego nie wyszło. Do Solidarności wstąpiło nas niewielu. Straciłem przez to pracę ale przecież żadnym bojownikiem nie byłem. Moi znajomi poszli siedzieć do Łęczycy. Wszyscy zostali zwolnieni. Po wprowadzeniu SW okazało się dopiero kto jest kim.
Zgadzam się z Hołdysem, którego dziś słyszałem. Gdyby wrócił Jaruzelski i wprowadził dziś stan wojenny, większość tych maszerujących bohaterów wróciłaby do dawnej roli pokornych sług.
ans
Wysłany: Wto 2:00, 13 Gru 2011
Temat postu:
W przypadku tego octu i musztardy to ja chyba niechcący skrót myślowy uczyniłam
Mówili, że żywność była na kartki, a w sklepach na półkach tylko ocet i musztarda. Oczywiście też pamiętam takie półki, ale przecież nie przez cały okres PRL-u, a tak (też pewnie skrótowo) wynikało z felietonu.
Ja pamiętam jak ojciec opowiadał mi o czasach wojny (II światowej). W tych opowieściach były też opisy takich sklepów z pustymi półkami. Pamiętam, że nie mogłam się nadziwić jak to było możliwe
Przecież ludzie musieli gdzieś kupować jedzenie , mówiłam..
Kiedy sama zobaczyłam takie puste półki mój ojciec już nie żył i nie mógł mi powiedzieć, a nie mówiłem, że to możliwe..
Prawdę mówiąc najbardziej w tym najgorszym czasie denerwowało mnie to, że wszystko trzeba było zdobywać, szukać znajomości..
Mnie "trafiła się" koleżanka która prowadziła księgowość w Supersamie . W dobie kartek mogłam kupić tam wszystko w dowolnych ilościach, nawet produkty, których od kilku lat nie widziałam na półkach sklepowych..Możecie nie wierzyć, ale wcale mnie ten "przywilej" nie cieszył
Chociaż byli tacy, których cieszyło to właśnie, że oni mają bez trudu, a inni muszą stać w kolejkach po kostkę masła czy paczkę kawy..
Te kartki i "załatwianie" najprostszych rzeczy nie trwało przez cały okres PRL, więc po co tak to przedstawiać młodym, którzy tych lat nie pamiętają ?
Wcześniej przez wiele lat żyliśmy w miarę normalnie i cieszyliśmy się życiem takim jakie ono było. Ze starych filmów widzę, że szybszy postęp był "na zachodzie", ale u nas też jakiś był .. Zupełnie co innego było wadą minionego ustroju niż pokazują to w wielkim uproszczeniu aktualni felietoniści. Mogliby pójść jeszcze dalej...jak pewien dziadek.
Powiedział wnukom, że czytać nie umie , bo "chodził do szkoły za czasów komuny.. wtedy ciężko było, strzelali do uczniów.. "
"To czemu ciebie nie zastrzelili ? zapytała rezolutnie 3-letnia wtedy Alicja.
Chowałem się pod ławkę, niektórzy przeżyli...
Dzieci do dzisiaj wspominają "jakie to bzdury dziadek opowiadał kiedy nie chciało mu się czytać bajeczki."
Daga
Wysłany: Wto 1:01, 13 Gru 2011
Temat postu:
Dobrze Ansiu:) że nie widziałam J Pietrzakajako komentatora życia i stanu posiadania za komuny, bo by mnie szlag trafił.
Dla potomności i ku pamieci wyjasnię.
Wraz ze stanem wojennym, wszyscy satyrycy i artyści, zawiesili swoje występy.
Część poszła do pracy fizycznej np Fedorowicz roznosił mleko ( butelki pod drzwi )
Laskowik robił za listonosza, inni wystepowali w kościołach i w ten sposób dawali ludziom radość.
Nie przerwali występów Pietrzak i Smoleń
Pietrzak to współpracował chyba, bo występów miał full a Smoleń? był troszke widoczny, ale na niego aż tak zła nie byłam( wygladał zawsze jak półtora nieszczęścia , a Pietrzak wypasiony i głupiomądry )
Jeszcze jedno sprostowanie należy sie tym dziennikarzom co niesprawdzone wiadomości podają.
OCET i MUSZTARDA, nigdy nie były na kartki!!!!!
Były rózne najdziwniejsze rzeczy reglamentowane, ale ocet, żarówki i musztarda były nawet w mięsnych sklepach ( musztardówki służyły prawie w kazdym domu jako szklanki a nawet kieliszki do wódencji
kszzzz
Wysłany: Wto 0:46, 13 Gru 2011
Temat postu:
Moja pamięć mi podpowiada, ze ocet i musztarda nigdy nie były na kartki. Pamiętam półki zastawione octem i oliwą z oliwek. Oliwę kupowałam namiętnie, bo w wiekopomnej "Kuchni polskiej" znalazłam przepis na ciasto z oliwą zamiast innego tłuszczu. Pamiętam, ze mąkę (na kartki), jajka i proszek do pieczenia oraz cukier wanilinowy można było nabyć bez nadzwyczajnego wysiłku, bo ja nigdy nie splamiłam się staniem w długiej kolejce - i było ciasto palce lizać (naprawdę bardzo smaczne) - a do tego "coś słodkiego". Cukier oczywiście był z kartek, ale u nas "nie wychodził", więc zawsze był w spory zapas na "rozpustę". "Szaro" nie ubierałam się nigdy życiu , a w stanie wojennym nabyłam mnóstwo pięknych materiałów za za grosze. Z części poszyłam sobie kreacje (od ogólniaka lubiłam szyć), a część a nich (naprawdę dużo) przetrwało w mojej szafie do dziś - nie miałam czasu poszyć z nich sobie przed zapełnieniem się półek sklepowych piękną gotową odzieżą. Teraz szyje z nich sobie moja 22-letnia bratanica - najwyraźniej wciąż są na topie
!
Swetry, bluzki i inne elementy odzieży robiłam sobie na drutach. także samodzielnie. Nigdy później nie byłam tak dobrze ubrana...
Ale wówczas byłam młoda i chciałam być ubrana lepiej niż dobrze
! Czasem ściboliłam żeby kupić sobie coś wymarzonego w PEWEX-ie...
Nie miałam wtedy tylu ciuchów co teraz (a ubierać się nadal bardzo lubię), ale ubrana byłam na pewno lepiej niż teraz.
Tak więc szaro ani ponuro nie było nigdy... Bez przesady!
ans
Wysłany: Pon 23:53, 12 Gru 2011
Temat postu: To już historia..
Mija 30 lat od pamiętnego 13 grudnia 1981 roku. Z tej okazji w telewizji mnóstwo programów wspominkowych.
Wczoraj usłyszałam, że Beata Tadla urodzona w roku 1975 napisała książkę o tych pamiętnych dniach "kiedy nie było teleranka".
No, niech tam..
Dzisiaj w programie "Czarno na białym" także podobne tematy i klimaty. Pokazano młodych ludzi, którzy umartwiają się żyjąc przez jakiś czas jak w PRL-u... bez komórki, z czarno-białym telewizorem, jeżdżą 30-letnim maluchem..
Z felietonu przygotowanego przez jakiegoś młodego człowieka dowiedziałam się, że w PRL-u nie było: dostępu do internetu, telefonów komórkowych i telewizji kolorowej. Wszystko było szare i brzydkie , ludzie brzydko się ubierali, a w sklepach mogli kupować na kartki ocet i musztardę...
Jak można tak wszystko mieszać i przekłamywać !
Czy panowie przygotowujący te felietony nie zauważyli, że istnieje coś takiego jak postęp techniczny ? To fakt, że w czasach PRL-u byliśmy na pewno zapóźnieni w stosunku do krajów t.zw "zachodu", ale minęło 30 lat .. Wielu rzeczy teraz powszechnie dostępnych nie było wówczas także w innych krajach, nie tylko w PRL-u !
Moda także się zmienia, ale kolorowo i modnie bywało także w PRL !
Telewizor odbierający obraz w kolorze miałam przez wiele prl-owskich lat . Ocet i musztarda, kolejki po kawę i masło, kartki - to wszystko było , ale.. nie przez cały okres PRL-u co sugerują felietony.
Po co ta kłamliwa propaganda ? Doprawdy nie rozumiem.
Najbardziej wkurzyło mnie, że w felietonie wystąpił "wielki autorytet" Jan Pietrzak . Ten w PRL-u miał się bardzo dobrze. Pełno go było w państwowej telewizji. Wystarczyła cieniutka aluzja aby zyskiwać poklask widzów. "Rozszalał się" z wyrazistą krytyką ustroju kiedy ten już padał, a w nowej rzeczywistości jakoś nie umiał się odnaleźć. Teraz popiera PIS i jest wręcz żałosny..
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin