www.spotkania.fora.pl
zatrzymaj się na chwilę
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna
->
Polityka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólne
----------------
Informacje
Propozycje i pytania
Zagadki i konkursy "malarskie"
Rozmówki otwarte
Nasze: lektury, filmy, muzyka
Tematyczne
----------------
Temat dowolny
Polityka
Kultura
Poezja i proza
Pamiętajcie o ogrodach
Fauna domowa i inna
nasza "tfurczość"
"Szkło", "Bez ograniczeń" i tym podobne programy
Uśmiechnij się
Dodatki
----------------
Zabawy i figle
shoutbox
Czas
Imieniny
Galerie
Archiwalne
----------------
kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Inny świat
Wysłany: Nie 19:50, 08 Lis 2009
Temat postu:
Przeczytalam, co napisali moi poprzednicy i oczy mi się zmoczyły, choć nie pamiętam Lwowa, bo musiałyśmy stamtąd wiać, poszukiwane przez NKWD.
Ale rzucę tezę, że to jednak na kresach było, co najlepsze w naszej ojczyźnie, co to od morza do morza była a potem tylko ksiąstewko ale polskość to nie tylko te chałupy z krowiną i malwami , ani te wierzby, co to zawsze przy okazji wielkich rocznic wywlekają na sceną polityczną i wspomnieniową ale to coś, co fruwa w powietrzu do dziś.
Kupiłam właśnie ostatnio mapę Lwowa a właściwie 2 (z 1934 i 1939), bo chciałam sprawdzić, gdzie mieszkał mój wuj, absolwent Wydziału Prawa, Ekonomii, asystent na Uniwersytecie JK a później radca prawny w Polminie.
Ten Wuj, co przesiedzial w Lubiance z ks. Swianiewiczem ocalałym z pogromu katynskiego i Andersem. Siedział na Butyrce i potem w łagrze, z napisem na bramie :"Czerez trud da swabody". Skąd my to znamy tyle, że w innym języku.
Kupiłam też Książeczkę o Brzeżanach, w których powinnam się urodzić, gdyby nie wieźli nas na Sybir. Mieszkali tam moi rodzice w bloku oficerskim vis a vis mieszkania dowódcy 51 Pułku Strzelców Kresowych - płk. Augusta Fieldorfa, póżniejszego gen. Nila.
A więc rzucam tezę - za Marszałkiem Piłsudskim - o Polsce jako obwarzanku. Najlepsze na brzegu.
Powojenna migracja znakomicie wzmocniła miejscowych (Kaszuby i Śląsk) tymi "ź Wilna" i tymi "zy Lwowa", o Dolnym Śląsku nie wspomnę. Same kresy.
Kupiłam plakat reklamowy Sosnówki k/ Karpacza z 1925roku. Jest na nim nasz swieżo postawiony dom, jeszcze bez sadu. Siedzę i patrzę,
Tu wisi Lwów, ty Wrocław, tu Sosnówka, tu klucz od furtki domu w Sopocie. Skąd ja jestem???
PS. Oczywiście - ze Sląska. Tu teraz jest mój dom i tu sie dobrze czuję.
DAK
Wysłany: Pią 21:47, 06 Lis 2009
Temat postu:
pacyfek napisał:
(polska wersja w wykonaniu Ładysza jest ogólnie znana)
Ach ten jego głos
http://www.youtube.com/watch?v=e2yvjatUjpY
Dzięki tobie miałam wieczór z Ładyszem.
hajdi
Wysłany: Pią 20:54, 06 Lis 2009
Temat postu:
Wielokrotnie już pisałam, że rosyjskie pieśni, ballady zawsze łapią mnie za serce. Ta akurat jest ukraińska, ale to nie szkodzi. też tak działa
pacyfek
Wysłany: Pią 20:47, 06 Lis 2009
Temat postu:
Widzę, że Panie doskonale znają BUKWY.
Dla przypomnienia pieśń zarówno polska jak i ukraińska (polska wersja w wykonaniu Ładysza jest ogólnie znana). Tam też śpiewają to wybitni wykonawcy operowi np. Gerello - tu pieśniarz raczej nieznany w Polsce:
http://www.youtube.com/watch?v=pUM7Ja4ux6I&feature=related
hreczka
Wysłany: Czw 13:50, 05 Lis 2009
Temat postu:
pacyfek napisał:
(...) Księstwo Bukowiny ze stolicą w Czerniowcach. (...)
Oczień spasiba Tiebia,
Pacyfku
- za wsio, szto Ty napisał! Spasiba toże za piesniczku "ЧЕРНІВЦІ"...
Adkuda Ty znał, szto etot gorod, tak miłyj majemu serdcu?
(Na video - na pewno było polskie liceum, do którego chodził mój Tatko, ale nie wiem - które to...
Wiem natomiast, że poziom nauki był tam wyższy, niż na niejednym uniwersytecie w powojennej Polsce!)
Budzisz wzruszenia i wspomnienia, tak, że chciałoby się pisać i pisać, ale jest to dział otwarty (dla trolli
również), więc to co już napisałam (i Inni też) znajdziesz
--> TU!
BB
Wysłany: Czw 9:19, 05 Lis 2009
Temat postu:
Niezwykle wzruszający to kawałek historii - dzięki Wam wielkie !
Ilekroć mam okazję posłuchać PRAWDZIWEGO LWOWIAKA z rodziny czy też ze znajomych ( a już niewielu zostało - niestety) to chłonę ich opowieści wszystkimi komórkami ciała. Niepradopodobne, jak ci starsi już przecież ludzie pamiętają wiele szczegółów i z jaką miłością do każdego kamienia rodzinnego miasta opowiadają. Zazdroszczę takiej miłości !
Ojciec mój skończył przed wojną chemię na Politechnice Lwowskiej, ale nie dane mi było słuchać Jego opowieści na temat Lwowa i lat w nim spędzonych.
Pozostał mi tylko indeks z pięknymi ocenami i podpisem prof. Ignacego Mościckiego wśród innych wielkich nazwisk. Dla mnie to relikwia.
Daga
Wysłany: Czw 4:01, 05 Lis 2009
Temat postu:
Kawał pięknej historii tu czytamy, za co wielkie dzięki, miło poczytać
Bliska jest mi Ukraina, gdzie urodziło sie moje szczęście ślubne, troszku latek temu.
kszzzz
Wysłany: Śro 23:16, 04 Lis 2009
Temat postu:
Pacyfku
,
, to miejsca, do których mam sentyment... Widziałam Stryj... Ze Stryja pochodziła moje babcia ze strony ojca. Ale nie całkiem, bowiem była półaustriaczką. Skąd pochodziła rodzina jej ojca nie wiem. Ale jej dziadek osiedlił się z rodziną w Stryju. A ojciec babci pokochał z wzajemnością Polkę, daleką krewną generała Sikorskiego.
Babcia urodziła sie w Stryju. Jej ojciec pracował na kolei. Podobnie mój pradziadek po mieczu... Został naczelnikiem stacji kolejowej w Stryju. A dziadek z babcią jako dzieci bawili się i pokochali. Potem pradziadek wrócił do Lwowa. Dziadek we Lwowie studiował, a babcia ukończyła seminarium nauczycielskie i była nauczycielką w Stryju. I wojnę dziadek spędził na froncie, a babcia czekała na niego ucząc dzieci. Po wojnie się pobrali. Złote ślubne obrączki oddali świeżo odrodzonej Polsce, a w zamian otzymali żelazne... Kiedy babcia była w ciąży z moim ojcem, dziadek brał udział w Bitwie Warszawskiej... Ale wtedy mieszkali we Lwowie i babcia była świadkiem obrony Lwowa...
pacyfek
Wysłany: Śro 21:46, 04 Lis 2009
Temat postu:
Hreczko
Po ok. 70 letnim okresie przynależności Bukowiny do Galicji, Habsburgowie powołali w roku 1849 Księstwo Bukowiny ze stolicą w Czerniowcach. Miasto to do Polski należało b. krótko za Sobieskiego. W okresie Księstwa osiadło tam kilkanaście tysięcy Polaków. Burmistrzem bukowińskiej stolicy przez prawie pół wieku był von Kochanowski. W Czerniowcach powstał Uniwersytet im. Franciszka Józefa i wiele pięknych budynków. W roku 1918 Czerniowce stały się miastem rumuńskim. Ok. 40% mieszkańców to Żydzi, prawie 30% Rumuni, Rusini (Ukraińcy) i Polacy po ok. 10%. Mieszkali tam również Austriacy, Niemcy, Węgrzy, Ormianie itp. W 1939 miasto zajęli Rosjanie. Niemcy po wejściu w stan wojny z niedawnymi przyjaciółmi zwrócili je Rumunom. Po wojnie Czerniowce weszły w skład Ukrainy. Stąd może filozoficzne rozważania Krupnika o ukraińskości jego rodzinnego miasta Czerniowce.
Czerniowce i Emil Krupnik:
http://www.youtube.com/watch?v=vyIOMXXcPYM&feature=related
A tu przedwojenny filmik polski o tamtych okolicach.
Kresy Południowo-Wschodnie:
http://www.youtube.com/watch?v=BY9_ABzK9ck&feature=related
hreczka
Wysłany: Wto 14:24, 03 Lis 2009
Temat postu:
.
Gdzieś, w innym wątku
Pacyfek
wspominał o Lwowie, ale i o
Bukowinie
(Karpaty Wschodnie,
obecnie podzielona między Rumunię i Ukrainę)...
Stamtąd są moje korzenie "po mieczu", więc i wielki sentyment do tej - nieznanej mi Krainy...
Stamtąd też pochodzi (bardzo znana wszystkim!) piosenka;
"
Czerwony pas
"
Słowa:
Józef Korzeniowski
Czerwony pas, za pasem broń,
i topór со błyska z dala,
wesoła myśl, swobodna dłoń,
tо strój, to życie górala.
Tam szum Prutu, Czeremoszu Hucułom przygrywa,
а ochocza kołomyjka do tańca porywa.
Dla Hucuła nie ma życia jak na połoninie!
Gdy go losy w doły rzucą, wnet z tęsknoty ginie.
Gdy świeży liść okryje buk
i Czarna Góra sczernieje,
nie dzwoni flet, niech ryczy róg,
odżyły nasze nadzieje!
Tam szum Prutu, Czeremoszu...
Pękł rzeki grzbiet, popłynął lód,
Czeremosz szumi ро skale,
nuż w dobry czas, kędziory trzód
weseli, kąpcie górale!
Tam szum Prutu, Czeremoszu...
Połonin step na szczytach gór,
Tam trawa w pas się podnosi,
Tam ciasnych miedz nie ciągnie sznur,
Tam żaden pan ich nie kosi.
Tam szum Prutu, Czeremoszu...
Dla waszych trzód tam paszy dość,
Tam niech się mnożą bogato!
Tam runom ich pozwólcie róść,
Tam idźcie na całe lato.
Tam szum Prutu, Czeremoszu...
A gdy już mróz posrebrzy las,
Ładujcie ostrożnie konie,
Wy z plonem swym witajcie nas,
My z czarką podamy dłonie.
Tam szum Prutu, Czeremoszu...
Daga
Wysłany: Nie 3:46, 01 Lis 2009
Temat postu:
Pacyfku:) piękny wiersz przypomniałeś i dziękuję Ci
kszzzz
Wysłany: Nie 1:17, 01 Lis 2009
Temat postu:
Wzbudziłeś we mnie wspomnienia. Nie moje... Przeszłych pokoleń. Rodzina mojego ojca od wielu pokoleń mieszkała we Lwowie. Cała rodzina. Znali się, utrzymywali ze sobą kontakty, pomagali sobie. Na Cmentarzu Łyczakowskim w bardzo eksponowanym miejscu mieli wspólny grobowiec. Ostatni pochówek był w 43 roku. Grobowiec istnieje do dzisiaj. Ukraińcy zapragnęli się do niego wprowadzić, podobnie jak wprowadzili się do wielu innych polskich grobowców. Moja ciotka (siostra ojca) nie dopuściła do tego - wykupiła prawa do grobowca na wiele lat i sprawę dziedziczenia praw do grobowca załatwiła notarialnie. Tak więc grobowiec, odrestaurowany później, nadal stoi na cmentarzu z polskimi tablicami i nikogo obcego w nim nie ma...
Ale tylko grobowiec pozostał we Lwowie. Rodzina wyjechała i rozproszyła się w różnych częściach Polski, a więzy rodzinne się rozwiązały.
Pierwszymi osobami złożonymi w grobowcu byli mój prapradziadek z praprababcią w połowie XIX wieku.
Za Lwowem wszyscy zawsze bardzo tęsknili, nawet najmłodsza siostra ojca, urodzona w 36 roku... To było magiczne miasto.
DAK
Wysłany: Sob 23:12, 31 Paź 2009
Temat postu:
Piękne to Pacyfku,
A ja się tak zastanawiam, czy gdyby nie to, że mądra część tych lwowskich okolic wyemigrowała po 45' (a pewnie jeszcze więcej zginęło przed 45'), to by ta Ukraina może inaczej teraz wyglądała. Przecież większość ludzi, którzy mieszkali ze mną na Dolnym Śląsku to pochodzili stamtąd. Niezwykle kulturalni, wrażliwi, chętni do pomocy innym.
Ech, historio .....
pacyfek
Wysłany: Sob 22:12, 31 Paź 2009
Temat postu: Marian Hemar "Piosenka o marzeniu ostatnim"
Jest to zakończenie (cz. III) jednego z ostatnich utworów Mariana Hemara (pisany w roku 1971 na emigracji w Londynie)
3. Miłość wołała nocami ciemnemi,
Wierszami poety i piosnką słowiczą:
Ach, nie masz poza mną rozkoszy na ziemi
I żadne się inne kochania nie liczą!
Ach, niebo i piekło — w ramionach kobiety
Ach, niebo uniesień i piekło udręki!
Tak w lwowskim ogrodzie śpiewało.
Niestety.
I co z tej piosenki?
Srebrnych bajek i snów pajęczyna
Przed oczami się snuła jak w kinie.
Co zostało z nich? Bajka jedyna
Która śpiewa po nocy w Londynie,
Że się mrok jak kurtyna rozchyli
I wtem — Kopiec! I Góra Piaskowa!
I że śmierć szepnie cicho w tej chwili:
Widzisz, synku? Wróciłeś do Lwowa.
Potem rękę położy na czole,
Potem głębią się zamknie tajemną
Lwowska ziemia pode mną, na dole.
Lwowskie niebo na górze
— nade mną.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin