|
www.spotkania.fora.pl zatrzymaj się na chwilę
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hreczka
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 16923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5241 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:28, 10 Gru 2009 Temat postu: 13 grudnia - rocznica |
|
|
.
Jednak "chciał nie chciał" - wątek o stanie wojennym (choćby z okazji rocznicy) - jest konieczny!
Oczom nie wierzę, kiedy czytam:
Cytat: | (...) wyciągnęli kwit na Jaruzelskiego.
Przecież mało kogo to już obchodzi winny, niewinny.
Żyjemy juz w innych czasach i g...... z tym Stanem Wojennym!
|
Pomijając znaną sentencję, że "NARODY TRACĄC PAMIĘĆ - TRACĄ TOŻSAMOŚĆ", to nieustannie zadziwia mnie fakt, że wystarczyło niecałe trzydzieści lat, aby robienie ludziom wody z mózgów, zaowocowało - nie tylko w młodym pokoleniu, ale i starsi ludzie powtarzają za Jaruzelskim, że stan wojenny był konieczny i dobry, a przynajmniej był tzw. "mniejszym złem"...
A wczoraj, (w "Kropce...") - Generał już sam się totalnie zapętlił - mówiąc, że stan wojenny;
1. zapobiegł WEJŚCIU (zaprzyjaźnionych wojsk) i rozlewowi krwi,
ale też stwierdził, że;
2. zapobiegł "wojnie domowej" i rozlewowi krwi, (gdyby nie WESZLI), ale, gdyby sobie sam nie poradził, to poprosiłby, aby WESZLI!
Kwaśniewski (wcześniej) - dokładnie "przegiął pałę" - twierdząc, że obecną, WOLNĄ Polskę - zawdzięczamy... tylko Generałowi! Tylko ON (WRON) to sprawił!
Fakt, że w 1980 roku wybuchła "Solidarność", bez której byłby guzik, a nie WOLNOŚĆ - w szerokim tego słowa znaczeniu, nie mówiąc już o wolności słowa w szczególności, (choćby na internetowych forach, gdzie bez obaw i lęku wypisujemy "co nam w duszy gra"), to strach, jaki opanował komuszy beton w 1981 roku - musiał doprowadzić do stłamszenia tych wolnościowych i demokratycznych ciągot NARODU!
Więc naród, (tym stanem wojennym) dostał od Generała w pysk!
Dziewięciu górników (z "Wujka") zamordowano, aby narodowi pokazać, jaka ta władza jest silna! Kilka innych osób zlikwidowano po cichu, (no, z ks. Popiełuszką to się nie udało, bo świadek uciekł). Od internowania - gorsze było wywalenie tysięcy "niepokornych" z roboty. Nie mówię już o pomniejszych szykanach działaczy i cierpieniach ich rodzin.
A cóż takiego zagrażało Polsce?!?
Toż, gdyby rzeczywiście miała popłynąć rzeka krwi, a generałopodobni mieli zawisnąć na latarniach, (bo w przeżytek "podpalania Komitetów", nawet dziecko by nie uwierzyło!), to aktywna, prowadzona wtedy - wewnętrzna i zewnętrzna inwigilacja "Solidarności" - bardzo głośno dałaby znać światu o ... arsenałach broni, przygotowaniach do walki zbrojnej itd. itp. etc. ...
Nic takiego nie miało miejsca! To było jedynie w głowie Generała! Przerażonej głowie!
I wcale nie jest śmieszne to, że "potężna" władza - po prostu - bała się maleńkiego noworodka, zaledwie - embrionalnego zalążka ... rodzącej się dopiero i raczkującej nieporadnie... prawdziwej demokracji, a sam "naród"... ta władza - miała w "głębokim poważaniu"!!!
I tak, zapóźniony gospodarczo i ekonomicznie - kraj, na kolejne dziesięciolecie pogrążono w stagnacji...
Byłam tam wtedy, widziałam, słyszałam, przeżywałam, (dostałam również "po łapach") i teraz przekazuję INNYM...
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kszzzz
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 24642
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 4382 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:16, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
To prawda - jedyną bronią tych po stronie Solidarności, poza słowem mówionym, pisanym, pieśnią, Radiem Solidarność i opornikami (noszenie których było łączyło się z niemałym ryzykiem, a wprawne oko zomowca potrafiło wypatrzyć z daleka najmniejszy z możliwych, misternie wpleciony w srebrną broszkę u niemłodej pani...), jedyną broną były kamienie wyrwane z bruku i butelki z benzyną. Wiem, bo widziałam, gdyż w Gdańsku przez rok toczyła się regularna wojna! Zaczęła się 13 grudnia, kiedy czołgami sforsowano Bramę nr 2 Stoczni, tę najsłynniejszą, pod którą w 70 roku zginęli robotnicy, a która w 80 roku stała się trybuną Wałęsy i nowo powstającej Solidarności. Potem toczyła się w rocznicę Grudnia 70, w miesięcznicę stanu wojennego 13 stycznia, pod koniec stycznia (chyba 26-go?) w ogłoszony przez Regana Dzień Solidarności z Narodem Polskim, 13-go lutego i każdego 13-go we wszystkie miesiące, 3-go Maja, rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, 11-go listopada i wreszcie w rocznicę stanu wojennego... Ludzie nie mieli innej broni prócz kamieni i butelek, ZOMO było uzbrojone po zęby. To prawda, ostrej broni nie używało, ale petardy, gumowe kule, armatki wodne, świece dymne i gazy łzawiące... Gdańskie tunele nie zdążyły jeszcze wywietrzeć, kiedy na nowo były zasnute gazem. W mieszkaniu na okrągło płakałam, nie tylko z rozpaczy albo lepiej inaczej - mniej z rozpaczy, a bardziej z powodu gazu - na IV-tym piętrze! Nikt się wtedy zdrowiem ludzkim nie przejmował... A ludzie byli porywani z ulicy i wywożeni nie wiadomo dokąd na wiele tygodni, najczęściej kilkunastoletni chłopcy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
DAK
Administrator
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 6538
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2972 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:15, 10 Gru 2009 Temat postu: Re: 13 grudnia - rocznica |
|
|
hreczka napisał: | Oczom nie wierzę, kiedy czytam: .........
...... nieustannie zadziwia mnie fakt, że wystarczyło niecałe trzydzieści lat, aby robienie ludziom wody z mózgów, zaowocowało - nie tylko w młodym pokoleniu, ale i starsi ludzie ..... |
A mnie Hreczuniu to nie dziwi - gdy na siłę Instytut Plugawienia Narodu IPNem zwany robi z historii farsę i oręż politycznych rozrachunków, to rodzi się wiele odczuć i wszystkie znajdują jakieś racjonalne uzasadnienie:
- przesyt tym tematem w zakłamanych ujęciach
- nadmierną przeciwwagę poglądów.
Nikt poważnie nie bada, nie uzasadnia, nie wyjaśnia.
Bo czyż można poważnie podchodzić do rewelacji o jakichś zapiskach rosyjskiego adiutanta i traktować je z nabożną powagą?
Po takich rewelacjach można tylko
- machnąć ręką i powiedzieć - a niech was diabli wezmą
lub nawet - brać w obronę tych przeciwko którym te rewelacje rodem z kibla wyciągnięto.
Smutne - spieprzyły Kaczory już wiele, a zamiatanie po nich trwać będzie dużo dłużej niż ich panowanie.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kszzzz
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 24642
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 4382 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:56, 10 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
W tym się z całą rozciągłością zgadzam z DAK, przegoniłabym ten cały IPN na cztery wiatry, to jeszcze jedna spieprzona rzecz (za DAK-unią) przez płetwołapych. Bo czego się tkną, to rozwalają w perzynę, nawet historię i martyrologię. Po prostu kiedy patrzę na ich osiągnięcia, to mi tylko Młynarski chodzi po głowie:
Bo jedna myśl im chodzi po głowie,
którą tak streszczę:
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcze ?
Czasem facetów, żeby mieć spokój,
ktoś tam przerzuci,
do jakieś sprawy, co jest na oko
nie do popsucia.
I już się prężą mózgów szeregi
i wzrok się pali,
i już widzimy, żeśmy kolegi
nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej
lub w mózgów truście -
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcze ?
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie,
sprawnie i krótko,
czasem faceci, gdy nikt nie widzi,
westchną cichutko,
bo mając tyle twórczych pomysłów,
tyle zdolności,
boją się, by im wkrótce nie przyszło
trwać w bezczynności.
Im nie o odkrywanie i wyjaśnianie historii idzie, ani o ukaranie winnych i uniewinnienie niewinnych. Im chodzi o magiel i zadymę!
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kszzzz dnia Czw 23:57, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:25, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Miałam ochotę napisać to co już Dak napisała, powtarzać nie będę, ale może dodam osobiste odczucia.
Kiedy Jaruzelski przejął władzę po Kani bardzo się tym cieszono, "bo szlachcic z dobrej rodziny i.t.p". Zawsze jakieś takie opinie "chodziły" i ten zachwyt Jaruzelskim u ówczesnej opozycji doskonale pamiętam. Ja wtedy nie lubiłam Jaruzelskiego. Jak nastał stan wojenny bardzo źle to zniosłam. Protestowałam nawet czynnie w miarę swoich możliwości.
Nigdy nie zapomnę tego, jak najwięksi krzykacze z okresu tuż przed stanem wojennym pochowali się w "mysie dziury" i podlizywali się wręcz aktualnej władzy. Przykro mi bardzo, ale pomyślałam wtedy, że legendy o bohaterstwie Polaków chyba są przesadzone..
Po latach trochę inaczej patrzę na Jaruzelskiego i stan wojenny. Nie tylko dzięki Kaczyńskim i IPN-kom. Dosłownie na każdym kroku spotykam się z zakłamywaniem historii PRL-u, upolitycznianiem wszystkiego i bardzo wybiórczym traktowaniem "dokumentów".
Publikacje, a nawet rozmowy dziennikarzy przygotowywane są zazwyczaj pod z góry założoną tezę. To wszystko musi budzić wewnętrzny sprzeciw u ludzi myślących. Charakterystyczne jest też to, że nieżyjący już Jacek Kuroń i Adam Michnik, którzy przez całe lata rzeczywiście walczyli z systemem starali się zrozumieć także "drugą stronę", dążyli do pojednania narodu. Najbardziej "żądni krwi" są Ci wszyscy, których bohaterstwo było właśnie takie jak zaobserwowałam w swoim otoczeniu po 13 grudnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:29, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A mnie się nasuwa tylko jeden cytat, odnośnie tego zamieszania z Jaruzelskim, zawsze aktualny , jeśli chodzi i Polaków:
Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe,
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę. (A.Asnyk)
Ja się wtedy autentycznie bałam, że Ruscy wejdą i 'stan' uważałam za mniejsze zło. Nieważne ile było broni. Wojsko mogło się opowiedzieć po obydwu stronach. Jeśli ten świstek jest autentyczny, to trzeba było generała sądzić dawno, gdy był w sile wieku, a nie u schyłku życia niczym tego Demjaniuka, co dla mnie jest żenującą i niesmaczna farsą.
I powtórzę za tą cytowaną osobą, "pieprzyć stan wojenny", trzeba z żywymi naprzód iść.
Życzę sobie, żeby moje dzieci i wnuki żyły w normalnym kraju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hreczka
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 16923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5241 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:41, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
.
Przykre jest to, że dotąd nie padło tu słowo dezaprobaty dla stanu wojennego, że nikomu nie jest żal,
iż tak brutalnie skończyła się wtedy "wiosna wolności" i zapadł "zmrok" - na blisko dziesięć zmarnowanych
lat, i że podległa sowietom władza nie wyciągnęła ręki do "Solidarności" - proponując rozmowę...
Wolała wybrać siłowe rozwiązanie
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:46, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem wtedy nie było możliwe to co takim się stało 10 lat później.
"Radzieccy" nie musieli do na wchodzić, oni u nas stacjonowali . W ZSRR nie rządził jeszcze Gorbaczow.
Pamiętam jak w kabarecie dowcipnie śpiewano "wejdą, nie wejdą, wejdą" ?
Nigdy się nie dowiemy co stałoby się gdyby Jaruzelski nie zrobił nic. Może do niego nikt nie miałby teraz pretensji, ale "komitet powitalny" (jak Urban nazywa t.zw "twardogłowych") uaktywniłby jednak wojska radzieckie ?
To nic nie znaczy co teraz Rosjanie twierdzą. Też różne pomysły tam mieli i nikt nie może przesądzić jak by się zachowali.
Ówczesna solidarnościowa opozycja na pewno nie była gotowa do przejęcia władzy , a nawet do współuczestniczenia w jej sprawowaniu.
Były żądania aby władza dała, były strajki. Negocjacje przy udziale reprezentantów kościoła dotyczyły spełniania kolejnych oczekiwań ludu, a nie jakichkolwiek systemowych rozwiązań.
Nawet te 10 lat później ludzie nie dowierzali, że okrągły stół dzieje się na prawdę. Kiedy po wyborach Michnik rzucił hasło : "wasz prezydent, nasz premier" niejeden mówił, że "chyba zwariował".
Kościół także był w tych czasach bardzo ostrożny. Doskonale pamiętam jakie homilie wygłaszano.
Inna rzecz, że te 10 lat zostały w jakimś sensie zmarnowane. Prawdopodobnie można było wykorzystać "reżim wojskowy" na uporządkowanie gospodarki, konieczne reformy.
Pewnie, że ludziom w moim wieku może być żal, że to wszystko (czytaj zmiana ustroju) nie nastąpiło wcześniej, wtedy kiedy byliśmy w pełni sił twórczych. Tyle, że przed wprowadzeniem stanu wojennego nikt nie był jeszcze gotowy na tak daleko idące zmiany. Jak mantrę powtarzano: "socjalizm tak, wypaczenia nie". Przede wszystkim jednak żandarm układu warszawskiego jeszcze wtedy mocno stał na straży jałtańskiego porządku. Mało kto wtedy wierzył, że to może się kiedykolwiek zmienić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BB
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 660 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:00, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jeszcze do ubiegłego roku "obchodziłam" tę smutną rocznicę tak jak należy tzn. mieliśmy spotkania z "naszymi chłopcami" z kopalni - organizatorami strajku i późniejszymi więźniami z kilkuletnimi wyrokami. Były wspomnienia "na tle" zdjęć, filmików i wystawy z różnymi "akcesoriami wojennymi" z tamtego okresu. A jako, że byłam osobiście zaangażowana w różne sprawy ówczesnego życia kopalnianego, ciągle - jeszcze teraz - bardzo przeżywałam to co sobie wspominaliśmy. Miałam też i swój skromny udział w przygotowaniach tych rocznic, jako, że od 1984 roku koresponduję z jednym z kolegów "solidarnościowców", który po wyjściu z więzienia opuścił Polskę i do teraz jest w Stanach, i który na moją prośbę przesłał nam wiele bardzo cennych materiałów, w tym bardzo osobiste listy z więzienia do żony i dzieci. Jego pisemne wspomnienia o strajku, którego był głównym organizatorem na dole kopalni to rzecz wprost dla nas bezcenna.
W tym roku jednak odmówiłam udziału w takim rocznicowym spotkaniu, bo coś mi się przestało zgadzać.
Dawniej stanowiliśmy jedną zgraną pakę - wszystko nas łączyło ! Ale teraz, gdy widzę i słyszę jak się sprawują niektórzy solidarnościowcy, to naprawdę nie mogę z nimi siedzieć przy jednym stole i udawać, że nic się nie stało i jest jak dawniej. Nie potrafię być nieszczera i dlatego postanowiłam już więcej się "nie udzielać".
Źle mi z tym, ale trudno !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:52, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No właśnie każda opcja przy okazji tej rocznicy chce uszyć dla siebie buty na swoja miarę.
A ja jestem w trakcie czytania najnowszej książki Jacka Dukaja "Wroniec" opowiadającą właśnie o stanie wojennym.
Książka przedstawia tamte wydarzenia oczami małego chłopca i z perspektywy tego dziecka. Kartki są grube, druk duży, kolorowe obrazki. Po prostu książka dla dzieci.
Jestem pełna podziwu dla Dukaja, który dał się poznać do tej pory jako autor 'hard' SF i 'hard' fantasy. To też jest fantazja, ale taka swojska, takie obrazy mogły się rodzić w wyobraźni dziecka. Dukaj nie daje się zaszufladkować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:44, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Boniu! Stan Wojenny potępiam, ale walenie poniżej pasa to ja mam w d...., tym bardziej, że kaczymi łapami.
Nie lubię kopać leżącego!!!!
Nie znam w swoim środowisku człowieka, który pochwaliłby Jaruzelskiego - jednak IPN gra w inną grę!!!!!
Kiedyś trzasnęłabym Jaruzelskiego w pysk, a dzisiaj juz nie!!!!
PAMIĘTAM I NIE ZAPOMNĘ!!!! UCZĘ MŁODZIEŻ SWOJA RODZINNĄ, ale wygasła we mnie złość.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Daga dnia Sob 11:06, 12 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:49, 11 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A żeby było jeszcze jasne - Kwaśniewski super karierowicz opowiada pierdoły, jakich mało - ale wolno mu.
Może wierzy w to co mówi? po chorobie filipińskiej różne rzeczy sie roja w głowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:37, 12 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
A Wałęsa to dzisiaj naopowiadał
Sms-y pisali nawet do "szkła" z pytaniem czy on właściwie jest "za "czy "przeciwko" generałowi. Miecugow odpowiedział, że pewnie i tak i tak
Jak to było to może sam generał wie, a może i nawet on już dobrze tego nie wie.. Jak się na coś patrzy z perspektywy czasu to odczuwa się nieco inaczej, bo wie się doskonale co było później.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BB
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 660 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:59, 12 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Miałam kiedyś - dawno temu - okazję posłuchać bardzo wysoko postawionego oficera WP, który z racji swego stanowiska w Sztabie Generalnym był bardzo blisko Generała. Z jego opowieści wynikało, że głęboko przeżywał on to wszystko co się działo i toczył walki z samym sobą.
Podobno były chwile, że zamykał się w swoim gabinecie i nikt nie miał wtedy prawa do niego się dostać, natomiast z gabinetu dochodziły nieparlamentarne słowa o które nie można go było nigdy posądzić, a także odgłosy wskazujące, że czymś rzucał o ściany czy podłogę. Po jakimś czasie wychodził stamtąd z kamienną twarzą i dalsze sprawy toczyły się normalnym torem.
Charakteryzując Generała, podkreślał też wielokrotnie, że to naprawdę człowiek honoru i gdyby czasy były inne to bylibyśmy z niego dumni.
Oczywiście my - słuchający tych opowieści - (zapewne tylko cząstkowych)
polemizowaliśmy z nim ostro, ale on twierdził, że nadejdzie czas, gdy wszyscy zrozumieją, iż Generał musiał robić to co robił i otrzyma on rozgrzeszenie od Polaków.
Była tez mowa o drugiej alternatywie czyli tym pistolecie w szufladzie biurka (było o tym w wynurzeniach Jaruzelskiego), ale ponoć zdawał sobie sprawę, że jak nie on to ktoś inny będzie musiał robić to samo, albo jeszcze gorzej.
Kiedyś - w momencie, gdy ogłaszał stan wojenny i potem, gdy zetknęłam się ze zmilitaryzowanym moim miejscem pracy, sądziłam, że własnymi rękami bym go udusiła. Teraz nie jestem już tego taka pewna.
Zresztą są miliony ludzi, którzy wydają wyroki, więc ja mogę czuć się zwolniona z tego obowiązku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:28, 12 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Kochane moje koleżanki:) jak ja się cieszę, że jesteśmy troszkę takie same, ale troszkę różne.
Dziękuję Ci Boże, że nie jesteśmy jednakowi, bo nie byłoby refleksji, a jaka nuda???????
Opowiem Wam:) o ciotce Hani, mojego szczęścia ślubnego, która była przez wszystkie lata IIWŚ w obozach koncentracyjnych
Pierwszy rok w Buchenwaldzie, następnie Oświęcim, aż do wyzwolenia.
Różne doświadczenia robiono na niej - nigdy nie donosiła dziecka.
Opowiadała nam, że moment wyzwolenia zastał ją siedzącą na krawężniku i zbierającą okruchy z chleba.
Podstawiono cysterny z mlekiem i wielle więżniarek rzuciło sie żeby natychmiast sie napić - i umierali od razu.
Ona dalej siedziała i zbierała te okruchy.
W między czasie prowadzono oprawców tuż obok i nie przyszło jej do głowy rzucić kamieniem, słabym głosem wyzwać, czy zrobić jakikolwiek ruch.
A jeszcze parę dni temu mówiła sobie co zrobi tym skur....m.
Tak już jest, są tacy i tacy i tak jest dobrze
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:22, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Oglądałam BABILON i z przyjemnością wysłuchałam opowieści wszystkich uczestniczek.
Pani Wujec mówi, że największy żal za SW ma, bo zabrano ją od dziecka
Pani J. Janowska ( mogłam jak zwykle przekręcić) ma największy żal, nie za internowanie, ale za to co wczoraj powiedział Kwaśniewski
Olga Lipińska, ma największy żal za SW, bo telewizja po Stanie Wojennym już nie była taka sama.
Czwartej Pani nazwiska nie pamiętam, ale powiedziała bardzo pięknie - "nie możemy zatracić sie w nienawiści"
AMEN
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kszzzz
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 24642
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 4382 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:34, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnia pani - to była Liliana Sonik.
W 1981 roku 13 grudnia wypadło w niedzielę, podobnie jest w tym roku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:01, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ooooo! taaak! Ja mam kłopoty z nazwiskami - Liliana Sonik
Tak Kszuuuuniu:) przypadło jak wtedy w niedzielę!!!!
Teraz sobie wyobrażam, gdyby A. nie miał bajki rano, tylko łysawy pan w okularach, w mundurze czytałby z kartki, co postanowił!!!
Fuuuuuu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:11, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Także oglądałam Babilon. Zwróciłam także na to uwagę , że te wszystkie panie potrafiły kulturalnie rozmawiać z J. Urbanem w przeciwieństwie do posła Girzyńskiego.
Rzeczywiście układ dni jest w tym roku identyczny jak w 1981. To budzi wspomnienia. Uświadomiłam sobie nagle jaka wtedy byłam młoda, a wydawało mi się (tak to pamiętam), że byłam bardzo dojrzałą osobą
Na dziwną rzecz zwróciłam uwagę. Wtedy podobnie jak teraz zazwyczaj bardzo późno chodziłam spać. W tamten wieczór zupełnie nietypowo niespodziewanie zasnęłam po wyjściu z kąpieli kiedy owinięta ręcznikiem "na chwilę" położyłam się pod kołdrą. Nawet dziesiątej jeszcze nie było !
O stanie wojennym dowiedziałam się więc dopiero rano kiedy dzieci chciały oglądać teleranek. Po chwili ktoś do nas zadzwonił ! Tak ! Na naszym osiedlu działały telefony, ale tylko w obrębie tej osiedlowej centrali jak się okazało.
Cały dzień dużo rozmawialiśmy przez telefon. Po południu przyszli do nas znajomi. Denerwowało mnie, że panowie cały czas szykowali się "do wojska" (że będą na pewno wezwani). Nic takiego się nie stało, ale tego samego dnia wieczorem u mnie telefonicznie odnaleziono jedną z pań i zawezwano ją do szpitala wojskowego na dyżur (była technikiem obsługującym rentgen). Ona zasadniczo pracowała w miejskim szpitalu, ale w tym wojskowym miała dodatkowe dyżury. Jak tam wtedy pojechała to 3 dni jej nie było w domu. Malutkimi dziećmi musiał sam zajmować się mąż (nasz kolega). W poniedziałek nie poszedł do pracy tak był tym wszystkim zaskoczony.
Zanim ten stan wojenny nastał ja także pracowałam na rzecz związku. Redagowaliśmy gazetkę, kolega bliski był "szefem". Nikt z naszej grupy aktywistów nie został internowany. Internowali trochę starszego od nas pana, który był pierwszym przewodniczącym i sekretarkę, która też na początku była "wice". Wtedy 13-tego oni nie mieli już żadnych funkcji.
Doszliśmy do wniosku, że "listy" musiały być dużo wcześniej przygotowane i nie aktualizowane.
Pomyśleć jakbym ja wyglądała (w tym ręczniku) gdyby aktualizowali..
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez ans dnia Nie 2:18, 13 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BB
Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 3597
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 660 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:47, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Czy człowiek chce czy nie chce, wspomnienia TAMTEGO DNIA atakują!
Musze więc ich troszkę "upuścić".
W sobotę popołudniu poszliśmy do znajomych, gdyż tam lek.wet. przytaszczył zdobytą gdzieś na wsi ubitą świnię (połówkę) i byli tak dobrzy, że się z nami dzielili. Czas przy tym dzieleniu całkiem fajnie nam mijał bo i na "popitkę" było małe co-nieco, ale gdy nam "wysiadł" telewizor, zaczęliśmy się zbierać do domu. Po drodze spotykaliśmy jakieś grupki mundurowych, ale spokojnie dotarliśmy do naszego bloku i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Rano, gdy spojrzałam na sąsiednie bloki to dostrzegłam kilku panów, którzy na dachu majstrowali coś przy antenach, więc sądziłam, że i u nas TVP zaraz będzie. Ale nici z tego - ukazał się Pan Generał i wszystko stało się jasne. I wtedy właśnie serce stanęło mi dęba. bo moja córka w piątek pojechała z koleżanką do jej rodziców do Nowej Dęby i nie miałam pojęcia jak dotrze z powrotem do Krakowa. Nerwy mnie zżerały a kontakt zerowy!
W tym rozbiciu wewnętrznym wymyśliłam tylko, żeby schować "bibułę" i wsadziłam całą bułę papierów do zamrażalnika. Genialne !
Opisywanie drogi powrotnej Ani zajęłoby zbyt wiele miejsca, więc sobie daruję, ale przygody miała nieprawdopodobne, zwłaszcza, że wybierając się w podróż nie zabrała dowodu osobistego. Też genialne!
Wszystko to dobrze pamiętam, tak i następny dzień w kopalni. Tego sie nigdy nie zapomni!
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:32, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Macie racje! Nadchodzi ten dzień i wspomnienia ruszają jak 'pociąg pancerny'. Dzidziuś mój miał 8 miesięcy, a córeczka starsza 15lat w Liceum Ogólnokształcącym w Wałbrzychu.
Mąż stoczniowiec, malutka kruszyna i córka prawie na drugim końcu Polaski - dziękuję! niedoopisania!!!
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:47, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, że podzieliłyście się tu swoimi wspomnieniami z nami.
Ja pamiętam, że musiałam w UM starać się o zezwolenie na wyjazd na Święta do Katowic do rodziców. W drodze powrotnej byliśmy zatrzymani i rewidowali nam bagażnik auta. A tam był wielki wór wiskozy, bo ja wtedy namiętnie dziergałam z niej różne rzeczy (szlafrok, kocyki, poduszki). Przegrzebali dokładnie cały wór, moja mała córeczka bardzo się bała i płakała w aucie (młodszej jeszcze nie było na świecie).
A potem w Sylwestra przyjechali do nas rodzice bez zezwolenia. Bardzo się denerwowałam gdy w Nowy Rok wracali do domu, ale nikt ich na szczęście nie zatrzymał.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hreczka
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 16923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5241 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:52, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
.
Tamten niedzielny poranek - był jak inne. Tylko ten "głuchy" telefon... Trochę mnie to zdenerwowało, bo miałam zwyczaj dzwonienia do Mamy z pytaniem o jej zdrowie i samopoczucie. Kiedy włączyłam telewizor i pomyślałam, że jest zepsuty - zaklęłam w duchu, że "nieszczęścia chodzą parami"!
Około południa, niemal w jednym czasie - zjawiły się u mnie - Matula i jedna, wieloletnia przyjaciółka...
I tu spadł na mnie grom z jasnego nieba!; Jest stan wojenny i bliskie mi osoby przyszły sprawdzić, czy jeszcze jestem w domu i czy mnie nie internowano...
Zareagowałam tak, jak czasem zdarzało mi się reagować - przy wielkim stresie; poszłam do łazienki i zwymiotowałam...
Przez resztę dnia zastanawiałam się nad tym, jak mogę zaprotestować i zademonstrować swój sprzeciw.
W poniedziałek rano, (jedyne co mi przyszło do głowy) weszłam prosto do gabinetu I Sekretarza PO PZPR (Sądu Wojewódzkiego, gdzie pracowałam i wice- przewodniczyłam zakładowej "Solidarności") i - po prostu "nawrzucałam" mu!
Prawdopodobnie ten incydent "przeważył szalę" i wpłynął na decyzją wywalenia mnie z roboty, (mimo faktu, iż byłam jednym z wojewódzkich "filarów" resocjalizacji). Nie "osłodził" mi tego sam Prezes S.W., który osobiście zapewniał, że to na jego interwencję - skreślono mnie z listy osób wytypowanych do internowania.
I później, te lufy czołgów skierowane wprost w ludzi nadchodzących z tak usytuowanych, głównych ulic, koszmarny gaz łzawiący i wiele, wiele innych wydarzeń ...
Takie jest moje krótkie, rocznicowe wspomnienie...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kszzzz
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 24642
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 4382 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:59, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ja pamiętam tłumy ludzi otaczających błąkających się po ulicach przemarzniętych stoczniowców w strojach roboczych. Nocna zmiana (z natury nieliczna) na wieść o ogłoszeniu stanu wojennego zabarykadowała się w Stoczni i zaczęła okupować bramy, szczególnie Bramę nr 2. Sądzili, że będzie jak w sierpniu 80 - dotrwają do rana, a rano nadejdzie ranna zmiana i ludzie z miasta pod Stocznię. Nad ranem, kiedy wszyscy jeszcze spokojnie spali, nie mając pojęcia o stanie wojennym, czołgi sforsowały Bramę nr 2, nie zwracając uwagi na ludzką barykadę, ludzie w popłochu się rozbiegli. "Prowodyrzy" zostali wyłapani (może nie wszyscy?), a płotki w strojach roboczych ukrywały się po mieście, nie wiedząc, co ich czeka... Dopiero kiedy ludzie wracali z kościołów (a w kościołach tej niedzieli było wyjątkowo tłumnie - wszyscy się chcieli dowiedzieć czegoś więcej) stoczniowcy ujawnili się. Dostali jedzenie, ciepłą herbatę i cywilne stroje... W godzinach przedpołudniowych, gdy na mieście był tłum ludzi (w pobliżu Stoczni jest wiele kościołów), nie było widać milicji ani ZOMO.
Pamiętam jednego młodego chłopaka, mógł mieć 18-20 lat. Był zapłakany i roztrzęsiony, dygotał, pewnie ze stresu i z zimna (to był mroźny dzień). Na twarzy miał rozmazany brud. Był na Bramie nr 2, sforsowanej przez czołgi. To, co wyżej napisałam, to zapamiętana przeze mnie jego relacja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hreczka
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 16923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5241 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:17, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
.
Jeszcze dodam, że ta moja kumpela jest zupełnie innej orientacji politycznej, co zupełnie nie przeszkadza
nam w ponad 40-letniej przyjaźni!
(Żeby nie było wątpliwości - nie jest pro-PIS-owska! )
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:09, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj taka polityczna niedziela. We wszystkich programach dużo mówiono o rocznicy. Były wspomnienia, opinie. Mnie najbardziej podobała się swobodna rozmowa na ten temat prowadzona w "Puszcze Paradowskiej".
W domu także oczywiście rozmawiamy, a w naszych rozmowach powraca temat internowań. Już wcześniej pisałam, że w mojej firmie zgodnie doszliśmy do wniosku, że "listy" musiały być ze znacznym wyprzedzeniem przygotowywane. Dodam, że doskonale wiedzieliśmy kto z firmy na pewno miał drugi etat w SB. Znałam tego starszego pana wyłącznie z widzenia. Bardzo aktywny się zrobił począwszy od 14 grudnia.
Krytycznej nocy zniszczono w naszej firmie nowoczesne (na tamten czas) maszyny poligraficzne. U nas drukowane były wydawnictwa Solidarności, więc zniszczono je nie patrząc na to, że to były także narzędzia pomocnicze dla naszej pracy projektowej !
Większość koleżeństwa bardzo się bała w następnych dniach. Ja bez sensu paradowałam z dumnie przypiętą dużą odznaką Solidarności. Podobnie jeszcze drugi kolega. Jacyś obcy panowie podeszli do mnie w bufecie i "zwrócili uwagę". Potem okazało się, że nasza demonstracja mogła poważnie zaszkodzić kierownikowi naszego działu. Właściwie to został zdjęty ze stanowiska w jakimś tam specjalnym trybie.
Udało się to jednak "odkręcić". Przygotowano specjalne pismo w obronie naszego szefa. Pod petycją- protestem podpisali się wszyscy pracownicy za wyjątkiem jednego technika (partyjnego). Oprócz tego pana było w dziale jeszcze dwóch innych należących do PZPR (tamci dwaj podpisali). Nasz dział liczył ponad 150 osób !
Internowane były z firmy dwie osoby, starsi w zbliżonym wieku do firmowego kapusia. Tych młodych rozrabiaczy jacy "zalegli się" w moim dziale to kapuś nie znał.
Został internowany brat mojego bliskiego kolegi. On pracował wtedy jako skromny pracownik techniczny na politechnice (równocześnie studiował), nie był nikim ważnym. Był jednak notowany przez służby, bo jako 18-letni chłopak spędził kilka miesięcy w więzieniu za posiadanie broni (po dziadku), z czego zrobiono wówczas sprawę polityczną.
Odwiedzaliśmy tego "naszego" internowanego w więzieniu w Strzelcach Opolskich, a nawet przemyciliśmy dla niego radyjko.
Ech, te wspomnienia...
Ja sobie uświadamiam, że ja wtedy jak ta głupia nie bałam się niczego.
Ulotki z obleganej Huty Katowice powielałam, przez nas samych wyprodukowane wieszałyśmy z koleżanką na przystankach autobusowych. W pracy malowałyśmy te ulotki , układałyśmy wierszyki o WRON-ie.
Groźba wkroczenia wojsk radzieckich nie robiła na mnie żadnego wrażenia.
Podchodziłyśmy do żołnierzy grzejących się przy koksiakach i próbowałyśmy z nimi dyskutować. Oni byli speszeni i tylko się uśmiechali.
Ludzie starsi się bali, to pamiętam. Kiedyś jakaś starsza pani nakrzyczała na nas na ulicy, że "nie zdajemy sobie sprawy z tego na co siebie i innych narażamy".
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Inny świat
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 2558
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1867 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:10, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Początek stanu wojennego a właściwie jego pierwsze godziny, były początkiem końca tego, co było najlepsze w PRL - więzi międzyludzkich (bez ironii to mówię). Nigdy później już nie udało się odbudować takich przyjaznych i serdecznych stosunków wśród kolegów i koleżanek z pracy. Wiele przyczyn się na to złożyło: różne konieczne albo wymuszone zachowania, nieufność spowodowana dziwnymi powiązaniami z władzą naszych dotychczasowych dobrych znajomych; czasami nieufność przeradzała się we wrogość a już inne spojrzenie na stan wojenny zrywało dotychczasowe więzi. Stopniowo każdy zamykał się w czterech ścianach, potem w sobie, potem już nie ufał prawie nikomu.
Coś wtedy w ludziach pękło i już nigdy nie wróciła czystej wody serdeczność i zaufanie, choć oczywiście że dotychczasowe przyjaźnie przetrwały - jak to przyjaźnie. Pamiętam ten poranek z głuchym telefonem, milczącym radiem i generałem zamiast teleranka. Zaraz po jego wypowiedzi poszliśmy do naszych przyjaciół i tam spędziliśmy kawał dnia na długich Polaków rozmowach i wspomnieniach.
Potem chodziłyśmy do stojących przy węzłowych lub większych skrzyżowaniach żołnierzy - widać było, że ledwo co rozpoczęli służbę - i nosiłyśmy im herbatę i kanapki, które przyjmowali z wdzięcznością.
A milicja i Zomo to był wróg nr 1.
Czytałam styczniowy numer National Geographic (początkowo zarekwirowany przez cenzurę i zatrzymany w Urzędzie Celnym w Gdyni, bo prenumerował mi go Wujek z Ameryki) i widziałam amerykański rysunek z mapą Polski otoczoną wokół czekającymi tylko na sygnał wojskami ZSRR, których było do syta wokół nas, coś ok. 200 tys. u nas w kraju a jeszcze więcej w NRD; a i niektóre armie sąsiedzkie chętnie by weszły do nas w ramach rewanżu.
Tak, czy inaczej były to tragiczne decyzje, tragiczne dni ale ja już mam powyżej uszu tragedii ojczyżnianych, bogoojczyznianych i patriotycznoojczyźnianych - a zwłaszcza takich, o których należy pamiętać ale nie rozpamiętywać bezustannie i z taką afektacją. Po trzydziestu nieomal latach wielkie emocje powinny opaść, a jeśli nie opadły - to nie wina emocji.
Rozpamiętujemy Powstanie Warszawskie i stan wojenny, bo one nic dobrego nam nie przyniosły jako normalnym obywatelom i nie możemy się się z tym pogodzić. Tyle ofiar - i co to dało? Bezsilność i beznadzieja to dopiero tragedia.
Polski kalendarz nie ma już chyba miesiąca, który byłby miesiącem radosnych rocznic. Nawet w kwietniu (na ogół) w którym brak tragicznych rocznic ( choć były wywózki na Sybir) - rozpatrujemy Mękę Pańską. Jeszcze przed nami rocznica mordu na górnikach z Wujka.
I tak zamiast radości przedświątecznej - koktajl Mołotowa dla duszy.
Wyłaczyłam telewizor i radio - słucham czeskiej ludowej dechowki, granej do sznycla z knedlikami w gospodach. Takim to dobrze. Inwazję mieli w sierpniu.
Post został pochwalony 4 razy
Ostatnio zmieniony przez Inny świat dnia Nie 18:14, 13 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:25, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Taka postawa jest mi bliska i cieszę się, że i Ty masz podobne odczucia.
Serdecznie dość mam tej martyrologii. Nic tylko smutek i łzy i apel poległych.
My nie potrafimy się cieszyć nawet z rocznicy odzyskania niepodległości.
Żadne nasze święto państwowe nie jest radosne.
To wprost nie do zniesienia
A tu trzeba patrzeć w przyszłość i z żywymi naprzód iść.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kalina
Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 269 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:25, 13 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Późnym wieczorem z 12 na 13 grudnia wracałam z imienin mojej cioci. Kilka dni wcześniej rozstałam się definitywnie z mężem. Rodzice, aby wytrącić mnie z ponurych myśli wysterowali mnie właśnie na te imieniny. Stałam na przystanku czekając na jakiś tramwaj zjeżdżający do zajezdni i patrzyłam jak mijają mnie całe kawalkady wozów opancerzonych. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to początek stanu wojennego. Rano, tak jak u wszystkich, brak łączności telefonicznej, w telewizorze generał itd.
W poniedziałek rano prowadziłam synka do przedszkola. Na widok grzejących się przy koksowniku żołnierzy, roztropnie zapytał:
- musia, a jak jest wojna, to gdzie są Niemcy?
A generałowi, chyba już odpuściłam.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|