|
www.spotkania.fora.pl zatrzymaj się na chwilę
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:25, 31 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że ja już teraz mogę śpiewać ten hymn
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:36, 31 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
A wiecie, że przy takim pytaniu "kogo zabrałabyś..........." ?
nie umiałabym wybrać, bo nawet bez Szymborskiej nie chciałabym się ruszyć.
Nie mówiąc o innych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:59, 31 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Ale ponieważ DAKunia:) uwielbia tak Leśmiana, a przypadkowo jest dziś ostatni dzień Maja, to zapodam:
Zmierzch majowy
Zmierzchu majowy, purpurą się ściel!
Z jabłonnych kwiatów - czar tobie i biel!...
W jedną się falę stapiają bez fal -
Ze światłem - smutek, a ze smutkiem - dal.
Ten Maj w niebiosach, zwieczorniały Maj!
Przypomnij wszystko - i zrozum - i łkaj...
Wiem, że ty teraz pochyliłeś skroń
W okno, rozwarte na światłość, na woń.
I wzrok wytężasz poza życia kres
Aż do utraty oddechu i łez -
Aż do wchłonięcia oddali i cisz,
Aż do niewiedzy, dla kogo tak śnisz?
Aż są pytania, dlaczego w ten znój
Świat zda się obcy, choć bliski, choć twój?
I czemu zorzy purpurowy czas
Do trwóg przynagla i ciebie, i nas?
I czemu trzeba ku zbłaganiu zórz
Poczwórnych dłoni i aż dwojga dusz?...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:37, 09 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Zamknąłem dziś i odstawiam na półkę Dysk olimpijski Parandowskiego. Z tą książką stykałem się wielokrotnie w ciągu pięćdziesięciu lat i nigdy nie rozpocząłem jej czytania. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego.
Parandowski napisał ją w 1933 roku, była nagrodzona na Olimpiadzie berlińskiej 1936 roku a jest niemal relacją z 76 Olimpiady starożytnej, datowanej na 479 rok p.n.e.
Parandowski nie był amatorem, studiował archeologię klasyczną, dokładność opisów wielu zwyczajów i wydarzeń wynika z wiedzy autora i znajomości źródeł a nie z fascynacji przypadkowo odkrytym materiałem lub mody (Sienkiewicz, Prus).
Olimpiada odbyła się w Olimpii, w pierwszą pełnię księżyca po przesileniu letnim, w ciągu dwóch dni. Wcześniej igrzyska trwały jeden dzień. Były to pierwsze igrzyska panhelleńskie po drugiej wojnie perskiej. W poprzednich igrzyskach uczestniczyły tylko miasta, które unikały wojny z Persami. Gościem igrzysk był Temistokles, autor zwycięstwa w bitwie pod Salaminą.
W powieści wykorzystano oryginalne imiona zwycięzców i gości. Przebieg przygotowań, eliminacji dokonywanej przez hellanidoników (sędziów olimpijskich). Opisy konkurencji i zasad oceny zwycięzców skłaniają do podziwu i szacunku wobec postaw ludzi niemal stale skłóconych i walczących ze sobą, przed i po igrzyskach.
Jak się okazuje, już w starożytności działały w sporcie mechanizmy deformujące szlachetne zasady rywalizacji. Działało podkupywanie zawodników, tendencje do zawodowstwa tam, gdzie niegdyś każdy miał szanse odnieś sukces. Sława zwycięzców była nieśmiertelna. dotrwała do naszych czasów.
Nie notowano rekordów, nie dawano nagród. Wieniec z trzech gałązek dzikiej oliwki był jedyną nagrodą. Niektóre konkurencje były bardzo brutalne. Mówi o tym wiersz greckiego poety przechowywany w Antologii Palatyńskiej o pięściarzu Stratofonie:
Gdy Odyseusz po dwudziestu latach wrócił do domu,
Rozpoznał go przynajmniej jego pies, Argos. A ciebie,
Stratofonie, po czterech godzinach walki na pięści
Już ani psy nie poznają, ani w ogóle nikt w mieście.
Na uwag zasługuje wspaniały język narracji. Ideał polszczyzny. Niewielu ludzi pióra potrafiło tak pięknie i prosto mówić po polsku.
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Wto 10:05, 09 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:06, 23 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Niektórzy mogą jeszcze pamiętać pogadanki telewizyjne z lat siedemdziesiątych astronoma, prof. Włodzimierza Zona. Był taki czas, że telewizja służyła nie tylko do niewybrednej zabawy (jak ten czas leci...).
Od tego czasu mam książkę prof. W. Zona pt Astronomia z perspektywy czasu. Zdawało mi się, że już ją czytałem, ale było to z pewnością bardzo dawno, więc sięgnąłem po nią ponownie.
Wykład jest podzielony na dwie główne części, astronomię przednewtonowską i ponewtonowską i obejmuje całą wiedzę, jaką może sobie przyswoić laik (znajomość równań różniczkowych wskazana). Streszczanie, choćby fragmentów nie miałoby sensu. To jest ogrom wiedzy. Podziw może budzić świadomość niebywałych osiągnięć astronomów starożytnych dysponujących "aparaturą" zbudowaną z kilku patyków, przy pomocy której dokonali zadziwiających obserwacji i wyciągnęli z nich fundamentalne wnioski. Ustalili podstawy pomiaru czasu o zasadniczym znaczeniu dla rolnictwa, kalendarz i podstawy, dziś już nie traktowanej poważnie, astrologii.
Jak należało się spodziewać, rozwój środków technicznych spowodował niebywały postęp w gromadzeniu wiedzy o kosmosie. Spowodował podział astronomii na kilkanaście specjalności a gromadzona wiedza musi być stale aktualizowana i konfrontowana z coraz śmielszymi hipotezami.
Książkę wydano w 1974 roku. Od tego czau zmieniło się wiele. Uruchomiono teleskop Hubble'a, wysłano w kosmos wiele satelitów, wylądowano na Marsie. Nie pojawił się niestety nowy Włodzimierz Zon.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:25, 23 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ale jest Aleksander Wolszczan i ten z Centrum Nauki Kopernik często brylujący w mediach
A książka o której piszesz dla mnie byłaby prawdopodobnie abrakadabrą
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Wto 10:26, 23 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:57, 23 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Możliwe, że wcale nie byłaby taka magią. Autor ostrzega, że jeśli ktoś chce koniecznie podążyć za jego myślą np. o zasadach pomiaru jasności gwiazd, to może wziąć pod uwagę równania, które je uzasadniają, ale może je przyjąć jako prawdę uznaną i nie suszyć sobie głowy rachunkami. Fascynujące są przypadki, kiedy starożytni zaobserwowali pewne zjawiska ale nie mogli z nich wyciągnąć żadnych wniosków a stały się one podstawą do ważnych ustaleń w XVIII wieku, albo nie dostrzegali tego co dziś wszyscy mogą obserwować, bo nie dysponowali możliwością pomiaru małych kątów.
Inne ograniczenia wynikały z przyjęcia za prawdę, że odległość do wszystkich gwiazd jest taka sama, bo są one umieszczone na siódmej sferze niebieskiej. Dalej mieszkali aniołowie, święci i dusze zbawionych(siódme niebo).
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Wto 15:36, 23 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:08, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Tym razem zupełna nowość. Książka wydana w 2015 roku pod intrygującym tytułem Jak wytresować kota?. Autorem jest Dawid Ratajczak.
książka nie jest poradnikiem. Jest opowieścią o kotach. Każdy kto ma kota lub koty może podziwiać głębokie zrozumienie problemów współżycia z futrzakiem. Opowieść jest podzielona na prawie dwadzieścia rozdziałów pod wymownymi tytułami (np): Przestrzeń życiowa, Zrozumieć kota, Żywienie kota, Zdrowie , Kocia miłość itp. Odpowiada na pytania, czy kota można odchudzić, wykąpać czy wyprowadzić na spacer.
Książka kończy się testem dla posiadaczy kota oraz uzasadnieniem dlaczego kot jest lepszy od psa, mężczyzny, kobiety i dzieci. Zabawna opowieść, dobra na wakacje.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:29, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Super, muszę poszukać jako miłośniczka i niewolnica kotów od wielu lat
Sporo już różnych książek o kotach mam, ale są to głównie poradniki lub takie omawiające rasy, itp. O kocim behawioryzmie jeszcze nie czytałam, tyle co w artykułach prasowych. Sprawię sobie uciechę na urodziny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:10, 30 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Multilatek zdaje nam tu relacje ze swoich lektur, a ja nic, tak jakbym w ogóle nie czytała. Prawda jest taka, że codziennie przed snem muszę przeczytać choćby parę stroniczek zanim zasnę, tylko nie jest to tak ambitna lektura jak Multilatka
Ostatnio mam 'na tapecie' Jerzego Pilcha. właśnie skończyłam czytać "Moje pierwsze samobójstwo", zabieram się za ":Marsz Polonia", a jeszcze wcześniej przeczytałam "Wiele demonów". Jest to imponujące dzieło, coś jakby łabędzi śpiew tego pisarza, który jak wiemy choruje na parkinsona. Fabuła jak zawsze osnuta wokół jego wiślańskiego domu, ludzi tam żyjących i rodziny. Pisze o nich niby zgryźliwie, wyśmiewa wady "luteran", ale wyczuwa się ogromną czułość do tych ludzi i miejsc. Tragedia, która dotknęła pewną rodzinę jest punktem wyjścia do przedstawienia demonów otaczających narratora, w domyśle samego autora. Nie da się tego opisać, bo jest to przejmujące dzieło, porywające, miejscami bardzo komiczne oraz napawające smutkiem. Każdego tam gnębią jego własne demony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:52, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
A "Marsz Polonia" przypomina "Wesele" Wyspiańskiego. Autor został zaproszony przez magnata prasowego na jego słynne przyjęcie. Domyślamy się, że chodzi o Jerzego Urbana, który tam występuje jako Beniamin Bezetzny. Autora nawiedzają tam duchy z przeszłości, spotyka dawno zmarłych krewnych, przeżywa niesamowite przygody. Wspomina też różne ważne osoby z PRL-u, które znajdują się na przyjęciu. Nikogo po nazwisku, ale można się domyślić o kogo chodzi. Wspomina też różne wydarzenia z naszej najnowszej historii, aż z ciekawości poszukałam niektórych ludzi w googlach :)Jeszcze nie doczytałam do końca, ale niewiele brakuje.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Czw 10:52, 09 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
manko
Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 9703
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 1016 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:45, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
A ja mam zupełnie niezrozumiały stosunek do czytanych książek. Od czasu nabycia e-booka i dostępu do portalu chomikuj.pl zaczynam czytać seriami. Zaczęło się od Toma Clancy (kilkadziesiąt tytułów), potem Frederick Forsyte, Aleksander Dumas (chyba wszystkie dostępne powieści), Maurice Druon (7 pozycji serii "Królowie przeklęci"), Alistair Mac Lean i inni autorzy - nie tylko sensacji. Nie dałem jedynie rady Agacie Christie i z dostępnych jej 98 pozycji skończyłem czytać na 48-mej (czytam chronologicznie według daty wydania). Ostatnie tygodnie to był Jerzy Edigey ze swoimi powieściami milicyjnymi. Właśnie przeczytałem ostatnią z posiadanych i już przeczytanych 38-ciu książek pt. "Śmierć jubilera". Teraz powraca Dumas i jego powieść biograficzna "Napoleon Bonaparte".
Takie czytanie sprawiać może wrażenie "wariackiego", ale ma też swoje zalety. Autorzy są często przywiązani do swoich postaci literackich i niejako "żyją" oni w wielu powieściach (np. analityk Jack Ryan, detektyw Hercules Poirot czy milicjant Janusz Kaczanowski). Dzięki temu można zwracać uwagę na inne szczegóły powieści, charakter opisywanej epoki, kraju, społeczeństwa, itp. Polska w latach 1945-1975 w opisie Edigey'a budzi wspomnienia młodości i dawno już zapomniane warunki bytowe, które wtedy były codziennością...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:07, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Dla mnie książka musi być tradycyjna, czyli papierowa. Lubię czuć ja w ręce, czuć zapach farby, móc przewertować w każdej chwili i wrócić w różne miejsca i przypomnieć sobie różne fakty. Móc czytać w każdej dogodnej chwili i w każdym miejscu. Wiem, wiem tablet też można mieć w łóżku czy gdzie indziej ale to nie to samo. Książka traci swoją duszę. Może kiedyś się przekonam do formy e-booka.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
manko
Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 9703
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 1016 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:47, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Ja już się przekonałem...
Zarówno dostępność do literatury jak i samo czytanie e-booka jest bezkonkurencyjne w stosunku do papierowego wydania. Niewielka waga (mój e-book waży 180 gramów) pozwala na wygodne i efektywne trzymanie go w ręce godzinami. Możliwość doboru wielkości czcionki pozwala na czytanie bez okularów. A sam fakt, że nie jest tak łatwo zajrzeć na dowolną stronę książki jest nieoceniony przy czytaniu kryminałów (nierzadko trudności tej operacji w e-booku zniechęcają skuteczne do takiego zerknięcia na rozwiązanie zagadki). Mam w biblioteczce dużo książek, których przeczytanie utrudniało właśnie papierowe wydanie (ciężar, pozycja przy czytaniu, zbyt mała czcionka, itp.). Dlatego wolałem sobie ściągnąć z internetu ich elektroniczne wydania i swobodnie przeczytać na ekranie e-booka. Dodam jeszcze, że nie jest to laptop z ekranem LCD, tylko ekran E-ink, który można czytać w pełnym słońcu i wielogodzinne czytanie nie męczy zupełnie oczu. Ale podstawą jest jednak dostęp do zasobów światowych bibliotek literackich. Zarówno beletrystyka jak i literatura naukowa są powszechnie dostępne (poza niektórymi nowościami, które są dostępne za opłatą). A mnie akurat bardziej od nowości interesuje klasyka światowa z XIX i XX wieku. Tam znakomita większość dzieł jest bezpłatna (prawa autorskie wygasły). W każdym razie przez ostatnie dwa lata (jak mam e-booka) to przeczytałem już kilkaset książek. I mam ochotę czytać dalej...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:01, 19 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Skończyłem już kilka dni temu książeczkę otrzymaną w formie prezentu urodzinowego. Jest to Laboratorium kreatywnej fotografii autorstwa Steye'a Sonheima i Carla Shuttera.
Jeszcze jako uczeń liceum interesowałem się fotografią i czytałem wszystko co mi w padło w ręce na ten temat. Trudno mi dziś przypomnieć sobie autorów. W pamięci kołacze mi się Cyprian, Hartwig, tytuły to najczęściej jakieś odmiany techniki fotografii.
W technice najwięcej miejsca zajmowały materiały, negatywy, odczynniki, emulsje. Drugorzędną sprawą był sam aparat. To jego użytkownik panował nad techniką stylem i kompozycją.
Jak inaczej traktuje rzecz książka współczesna.
Dziś amatorowi fotografii radzi się prosto. Weź aparat albo smartfona, wyjdź na ulicę albo gdzie chcesz i zrób sto zdjęć. Nie przejmuj się jeśli nie zdążysz albo nie uda ci się ustawić ostrości. To nieważne. tylko w ten sposób wyrazisz siebie jeśli obraz będzie dziełem przypadku. Kiedy wrócisz do domu przegraj fotki na komputer i sprawdź czy coś się udało. Jeśli znajdziesz coś takiego, to zapisz a resztę skasuj. Naładuj baterie i bądź gotów na następne wyjście.
Możesz jednak stworzyć własne dzieło. Kup papier do przenoszenia druku na tkaninę. Z pudełka po czipsach wytnij prostokąt i pomaluj go podkładem malarskim, takim do ścian. Wydrukuj swoje zdjęcie na papierze transferowym a później dociśnij papier do kartonika i wyprasuj żelazkiem. Podziwiaj swoje dzieło.
.................
Współczesna technika otwiera niesamowite możliwości. Dziś zrobić tysiąc zdjęć, to żaden wyczyn. Aparat sam ustawi wszystko i poprawi jeśli fotograf sknoci.
Wystarczy zapłacić.
A artystów ciągle rodzi się kilku na stulecie. Reszta to absolwenci uczelni artystycznych. Autorzy książek o sztuce.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Pon 8:17, 20 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:05, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Multilatku, właśnie zaczęłam lekturę Ratajczaka "Jak wytresować kota". Przewrotny tytuł
Książki są dla mnie najmilszym prezentem i dostałam je na urodziny. Cały Miłoszewski, i jeszcze inne, a wśród nich właśnie ta, którą tu opisywałeś.
Serce mi drży ze szczęścia na widok tylu książek. Miłe będą wieczory.
Nie mogę sobie odmówić przyjemności zacytowania kawałeczka tekstu z notki przedwstępnej
"Nikt tak naprawdę nie zna do końca kotów, a pięć lat studiów weterynaryjnych, to okres za krótki, by choćby pobieżnie poznać te futrzane enigmy"
I jeszcze jeden:
"Gdyby rosyjski naukowiec, Iwan Pawłow, użył w swoim słynnym eksperymencie kotów zamiast psów, to prawdopodobnie odruchem Pawłowa nazywano by dziś mechanizm polegający na nakładaniu jedzenia do misek na dźwięk kociego miauknięcia. Oczywiście po uprzedniej wycieczce do położonego na drugim końcu miasta sklepu po ulubioną karmę, bo przecież tej taniej nie ruszy"
Zachowania kotów opisane w książce (a jestem dopiero w trzecim rozdziale) znam z autopsji, w końcu mam już piątego chyba kota. Poprzednie to były kocury, teraz mam kotkę, już leciwą, dogoniła mnie wiekiem. Tak do końca to się nie zgodzę, że kota nie można wytresować, moje koty wchodziły z dworu do domu po wąziutkiej drabince, specjalnie dla nich skonstruowanej przez córkę. Milka też wchodziła gdy była młoda. Gdy ja się szykuję do wyjścia to ona ze mną idzie pod drzwi, ale gdy jej powiem "ty nie idziesz", to się odwraca i odchodzi. Rozumie wiele poleceń. Odwrotna sytuacja też jest, gdy ona chce wyjść to miaucząc prowadzi mnie do drzwi
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Pon 10:16, 27 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:49, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Życzę dobrej zabawy.
Moje doświadczenia ze zwierzakami prowadzą do konkluzji, że po kilkunastu latach zwierzaki po prostu człowieczeją. Zanika bariera językowa. Porozumienie jest natychmiastowe i bezbłędne. Nie miałem żadnego problemu z odgadnięciem myśli uroczej Dobermanki, kiedy chciała dostać gotowane jajko. Siadała i mówiła a ja rozumiałem, że trzeba iść do lodówki, wyjąć jako, ugotować i poczekać aż będzie chłodne. Ona doskonale rozumiała, kiedy nie patrząc w stronę balkonu mówiłem jej aby przegoniła ptaszydła. Odwalała robotę niedbale, ale dawała mi do zrozumienia, że ją to nie bawi. Teraz mam niemal dwudziestoletniego kota i rozumiemy się bez słów.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:48, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Doskonale więc się rozumiemy, w kwestiach współżycia ze zwierzakiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:09, 29 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Powróciłem do książki dawno przeczytanej, ale ciągle aktualnej. Jest to dziełko KTT (Krzysztof Teodor Toeplitz) pt Mieszkańcy masowej wyobraźni. Rzecz o masowej rozrywce i zabawie, głownie kinowej i telewizyjnej, choć obejmującej cały wachlarz mediów (wtedy: środków masowego przekazu).
Fascynujące jest, jak człowiek będący wybitnym znawcą przedmiotu, analizuje stan mu współczesny, kulturę dzielącą się socjalistyczną i zachodnią, wysoką i popularną, ludową i miejską, prognozuje jej rozwój i wpływ na awans społeczny i kulturalny "mas".
Autor przewidział to, co dziś odbieramy jako katastrofalne bezrobocie, ale nazwał to epoką postindustrialną. Na podstawie przemyśleń "proroków nowej ery" przewiduje sytuację, kiedy wielkie masy ludzi staną się zbędne w procesach gospodarczych i jedynym ich celem będzie zabijanie czasu jakąś rozrywką.
Obserwując dantejskie sceny migracji, w dużej części ekonomicznej, widzimy jak bardzo mylono się w połowie dwudziestego wieku przewidując, że ludzie ucieszą się z tego powodu, że nie muszą pracować.
Całą prognozę diabli wzięli tylko z powodu, wynalazku internetu i uruchomienia telewizji satelitarnej.
Książkę wydano w 1972 roku, na podstawie badań starszych lat dwadzieścia. To też symptom czasów minionych.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:41, 29 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Multi:) jesteś znawcą , ja laikiem kompletnym, ale tak postrzegam te zmiany jakie następują we wszystkich dziedzinach od etyki począwszy, po przez kulturę ( we wszystkich jej odmianach), gospodarkę, medycynę, et cetera, iż jest to nieuniknione w każdym pokoleniu. A w dobie internetu, "lawina poooszła"!
Z niektórymi zmianami nie zgadzam się i aż mnie zatyka ale to jest nieuniknione.
Człowiek zdający sobie z tego sprawę broni się jak może.
Natomiast młodzi poddają się łatwo i cóż, działają jak sfora.
Są też cwaniaczkowie ( kukiz, liroy - co chce się dostać do sejmu, a w prywatnym życiu niefajny człowiek - zostawił młodą żonę z dzieckiem - znam sprawę osobiście ) którzy kulturę miksują z brudną polityką mieszając ludziom w głowach.
Matko! ja tu na psy zeszłam
Ale np. taka Pawłowicz Krycha udowadnia, że poprawnie jest mówić - "wzią ść"!
Ona też ewoluuje( wolę, zmienia się ) w stronę jaka jest dla niej wygodna.
Z tym że ona uczy???!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:19, 29 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
To, na czym się kiedyś znałem, nie miało nic wspólnego z procesami społecznymi. To była czysta technika, od sieci logicznych opisywanych algebrą Boole'a do rejestracji dźwięku i obrazu i paru z tym związanych teorii i praktyk. Mogę o tym powiedzieć na usprawiedliwienie faktu, że jestem zupełnym dyletantem w sprawach socjologii itp. Ale przecież myślę, jak wszyscy tu obecni.
Ciekaw jestem bardzo, jak sytuację Afryki, Azji i Europy opisują znawcy problemu. Jak do tej pory nie natrafiłem na w miarę całościową analizą stanu rzeczy. Czasem odnoszę wrażenie, że sytuacją ludzkości bardziej zajmują się pisarze fantastyki niż naukowcy i politycy. Nikt nie reaguje na fakt, że przy galopującym wzroście liczby ludzi i rosnących nierównościach, nikt nie umie przewidzieć ciągu zdarzeń w najbliższym dwudziestoleciu. Politycy bredzą o prawach człowieka, podczas gdy ludzie mordują się z powodu wyimaginowanych wierzeń. Jutro zacznie się wojna o wodę. Bogata uporządkowana i zadowolona z siebie Europa może paść, jak niegdyś cesarstwo rzymskie, pokonana przez głodnych Wandali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:57, 29 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Mówiąc, że lepiej się znasz? miałam na myśli, że więcej czytasz ode mnie.
A co do tego napływu uchodźców, to fala nas może zwyczajnie zalać.
To trudna sprawa dla Unii - Imigracyjny kryzys
Też uważam, ze płoty, mury, zasieki nic nie dadzą.
Decyzje muszą zapaść w Brukseli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:44, 03 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Skończyłem dziś rano powieść-rzekę, Dickensa Klub Pickwicka. Powinienem przeczytać to kiedy miałem 18 lat, ale jakoś zeszło i dopiero teraz nadrobiłem.
Trzy tomiki po 460 stron czyta się lekko i pogodnie. Zna to niemal każdy więc moje wrażenia tylko dla odświeżenia pamięci.
Jest tytułowy Pan Pickwick gentlemanem. Znaczy to tyle, że ma pieniądze i nie musi martwić się o dobra doczesne. Ma kilkoro przyjaciół, za wszytko płaci i wszyscy go kochają. Jest tak bogaty, że może być dobrym człowiekiem bez żadnych przeszkód. Jest jednocześnie człowiekiem prawym i jest gotów ponieść tego konsekwencje. Oskarżony przez właścicielkę domu, w którym wynajmuje mieszkanie, o niedotrzymanie obietnicy małżeństwa jest gotów iść do wiezienia dla dłużników a nie zapłacić zasądzonego odszkodowania.
Opis wiezienia dla dłużników opiera się z pewnością na realiach epoki (koniec roku 1830 i część roku następnego). Na żądanie wierzyciela można było dłużnika osadzić w więzieniu o tym specjalnym przeznaczeniu. Delikwent musiał wynająć sobie w nim pokój, płacić za pokój i za wyżywienie. Mógł korzystać z więziennej kawiarni i wychodzić na miasto za zezwoleniem straży. Tzw ubodzy dłużnicy mieli wspólne pomieszczenie do spania i utrzymywali się z datków, które zbierali przesiadując w okratowanym oknie na ulicę. W dużej części umierali z głodu. Przesiadywali nierzadko dziesiątki lat porzucani przez rodzinę. Pan Pickwick mieszkał w tym więzieniu przez trzy miesiące, dopóki prawniczym trickiem nie wsadzono tam jego prześladowczyni.
Opowieść dzieje się w okolicach Londynu i samym Londynie. Ciągle podróżuje się dyliżansami i mieszka w zajazdach pod wymyślnymi nazwami. Sposób bycia gentlemanów, relacje ze służbą są zbliżone do tych we Francji przedrewolucyjnej. Echa i skutki społeczne Rewolucji Francuskiej do Anglii jeszcze nie dotarły. Pełno też zalewania się łzami z byle powodu, tysiąckrotnych pocałunków i uścisków i niemało oryginalnego dowcipu.
Jeśli ktoś zaniedbał i nie przeczytał, to polecam.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:48, 03 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Chyba się nie skuszę na ponowne męczenie tej ramotki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:47, 11 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zamknąłem właśnie okładki książki, którą mam od piętnastu z górą lat. Stała z zbiorach żony, dlatego umknęła mojej uwadze. Autorem jest Lester David. Tytuł Jacqueline Kennedy Onassis
Biografia kobiety znanej nam wyrywkowo. Wspominanej tylko w kontekście głośnych wydarzeń, zamachu na życie prezydenta czy ślubu z greckim bogaczem. Życie ludzi postawionych na szczytach popularności jest oplecione informacjami niewiadomego pochodzenia, domysłami i zwykłymi bredniami. Autor dokonał wielkiej pracy, aby każda wiadomość była udokumentowana. Podał szczegółowo źródła informacji i nazwiska rozmówców. Zamieszczony został stenogram przesłuchania przed Komisją Warrena po zamachu w Dallas. Podano szczegóły kontraktu małżeńskiego z Arystotelesem Onassisem i dużo informacji o nim samym. To fascynujący życiorys chłopaka, który w 1923 r. ucieka z tureckiej niewoli do Argentyny i zaczyna karierę z kapitałem 60 dolarów. Przed ukończeniem pięćdziesiątego roku życia jest właścicielem floty ponad stu jednostek, wyspy na morzu Jońskim, na której żyje po królewsku w konkubinacie z najsławniejszą divą operową i poślubia wdowę po prezydencie USA.
Przyczyny tego ożenku były komentowane różnie. Jacqueline nie była uboga. Z funduszu powierniczego otrzymywała 200 tys $ rocznie. Bogactwo Onassisa z pewnością miało jednak znaczenie. Na decyzję o przyjęciu oświadczyn wpłynął zasadniczo zamach na Roberta Kennedy'ego, z który łączyła Jacqueline wyraźna nić sympatii. Stwierdziła, że nie chce mieszkać w Ameryce.
Pochodziła z francuskiej rodziny Bouvier, przybyłej do Ameryki z Lafayette'm. Jej młodsza siostra Lee podkreśliła arystokratyczny rodowód wychodząc za potomka Radziwiłłów Stanisława Albrechta. Używała tytułu księżnej Radziwiłł. Po rozwodzie w 1974 r. Radziwiłł Ross.
Na pogrzeb Edwarda Radziwiłła, obie siostry przyjechały do Warszawy w 1971 r. Są zdjęcia obu sióstr wsiadających do warszawskiego tramwaju.
Ostatnim mężczyzną jej życia był Maurice Tempelsman. Nie rzucający się w oczy, jeden z najbogatszych ludzi Ameryki, potentat w branży diamentów. Był tak dyskretny, że opinia publiczna nie znała jego twarzy, nigdy nie sfotografowano go w pobliżu Jacqueline, rankingi bogatych Amerykanów nie umieszczały go na liście. Nie był znany na giełdzie i nikt nie orientował się jak jest bogaty. Doradzał Jacqueline w sprawach majątkowych i wyszła na tym bardzo dobrze. Pomnożyła swój majątek dziesięciokrotnie. Z 20 milionów spadku po Onassisie na 200 pod koniec życia. Przeszła do historii jako kobieta skromna choć niezależna. Była ekspertem w dziedzinie sztuki. Rozpoczęła w USA walkę o ochronę zabytków i krajobrazu. Zorganizowała sprzeciw w obronie terenów przyległych co Central Parku, dla ochrony charakteru dzielnicy.
Nie miała wrogów
W styczniu 1994 roku wykryto u Jacqueline nowotwór o nazwie limfoma. Choroba postępowała tak szybko, że już na początku maja lekarze oświadczyli chorej, że są bezradni. Zmarłą 19 maja 1994 r. pochowano pod nazwiskiem Onassis na cmentarzu Arlington obok prezydenta Kennedy'ego. Ceremonia na cmentarzu trwała 11 minut.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:07, 11 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Tę pozycję to chętnie bym przeczytała, fascynujące życie j Kobiety
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:03, 21 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Uporałem się właśnie z czwartą już chyba książką Andrzeja Szczypiorskiego pt Autoportret z kobietą. Mam z nią taki sam problem, jak z pozostałymi (Za murami Sodomy, Msza za miasto Arras i coś tam jeszcze).
Bardzo ceniłem A. Szczypiorskiego, jako komentatora polskich wydarzeń. Komentował wydarzenia w okresie kadencji prez. Kwaśniewskiego.
Z jego książkami mam kłopot. Ich bohaterowie są postaciami "nie do uwierzenia". Akcja bywa tak wydumana, że jej prawdopodobieństwo przygnębia. Odnosi się wrażenie, że autora prześladuje jakiś kompleks niespełnionego mężczyzny.
Treścią Autoportretu jest prowadzona w latach dziewięćdziesiątych akcja dokumentowania przeżyć obywateli Europy Wschodniej związanych z transformacją ustrojową. Dzięki znajomości z pewnym wpływowym naukowcem, do wywiadów zostaje wybrany niejaki Kamil, osoba przeciętna i niczym się nie wyróżniająca. Agendzie ONZ zależy właśnie na takim rozmówcy, przeciętnym, prawie żadnym.
Na koszt organizatorów, Kamil jedzie do Genewy gdzie spotyka niejaką Ruth, która ma sporządzić dokumentację z rozmów.
Kamil oświadcza na wstępie, że ma ochotę rozmawiać tylko na jeden temat, jego relacji z kobietami. Aktywność Kamila na tym polu ma zapewne wpędzić w kompleksy czytelnika. Liczba zaliczonych pań jest imponująca. Rozmaitość typów, zawodów, rozmiarów w kilku przekrojach, długości włosów, głębi spojrzenia, temperamentu, poczucia humoru i intensywności wyrzutów sumienia, powala.
Trzysta stron drobiazgowych opisów podbojów Kamila jest tak interesująca dla Ruth, że staje się ona kolejną zdobyczą niepohamowanego macho.
Do niektórych akcji dodano kilka szczegółów walki, to z okupantem, to z komunistami. Czasem przewinie się jakiś pasiak obozowy, czasem pałka ZOMowca. Te kombatanckie detale mają usprawiedliwić słowiańską jurność, która jest reakcją na brak wolności i niedostatki zaopatrzenia.
Zadziwiające dla czytelnika musi być fakt, że opowiadanie zupełnie przeciętnego obywatela o tym, że wszelka kobieta na jego widok opada miękko na podłoże i nie może opanować okrzyków, jest materiałem dla historyków, którzy na tej podstawie opracują nową historię Europy.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:52, 21 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Chyba nie czytałam niczego Szczypiorskiego. Może to powód do wstydu Słyszałam o Mszy za miasto Arras", ale nie pamiętam czy czytałam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daga
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23810
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4081 razy Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:06, 21 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Książki oczywiście nie czytałam - kłopoty z oczami i w tym i z mózgiem, ale nie "z głową"!
Pisz nam Multilatku:) bo są to interesujące opisy i tak pięknie streszczasz, że powiem - jeszcze, jeszcze jeszcze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:22, 01 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Tym razem beletryzowana historia Europy połowy osiemnastego wieku, widziana oczami rosyjskiego ni to historyka, ni to pisarza, Walentina Pikuta. Dzieło nosi tytuł Piórem i szpadą. Rzecz ma opisywać dzieje zagadkowej postaci historycznej, kawalera d'Eon, szpiega Ludwika XV, dyplomaty, awanturnika, pisarza, pojedynkowego rębajły, który przeżył 48 lat jako mężczyzna i 34 lata, jako kobieta. Samemu bohaterowi autor poświęca kilkadziesiąt stron książki liczącej ich ponad 430. Głównym tematem jest wchodzenie na arenę europejskiej polityki cesarstwa Rosji.
Jest to okres rządów córki Piotra Wielkiego, Elżbiety Pietrownej. Caryca robiła co mogła, aby dorównać wielkiemu ojcu, ale nic dwa razy się nie zdarza, była ograniczona koteriami, szpiegami wpływającymi na jej męża, rodziną dybiącą na jej potknięcia, nieudolnymi dowódcami armii i faworytami starającymi się odnieść jak największe korzyści z bliskości tronu. Co kilka zdań, autor wtrąca uwagi o tym, jak rośnie rola cesarstwa rosyjskiego w Europie a jednocześnie, całą treścią, udowadnia, że to niemożliwe. Co mógłby zdziałać zacofany, zapijaczony, sprzedajny, dwór carski w Europie prowadzącej dyplomatyczne gry, rywalizującej o posiadłości zamorskie, modernizującej uzbrojenie i taktykę wojenną.
Rosja pokazała swoją potęgę w wojnie ze Szwecją, pokonując pod Połtawą wojska Karola XII, uważanego za tępego prostaka. Od tej pory armia rosyjska, liczyła się głównie ze względu na niewyczerpane zasoby ludzkie i lekceważenie życia żołnierzy.
Pożądana przez Ludwika XV równowaga, została zachwiana pojawieniem się wielkiej armii rosyjskiej. Fryderyk Wielki "jednocząc" Prusy grabił i rujnował niemieckie miasta. Austria, niby sojusznik Rosji, robiła co mogła aby uniknąć strat. W tej sytuacji Elżbieta Pietrowna uznała, że czas wkroczyć na europejską arenę i zająć Królewiec. Zabawne są starania autora, aby przekonać czytelnika, jakimi wiwatami witano w Królewcu żołnierzy rosyjskich i z jaką radości przyjęli Prusacy wcielenie do imperium rosyjskiego.
Kawaler d'Eon służył w ambasadzie Francji w Petersburgu jako sekretarz. Sekretarzem ambasadora Anglii był w tym czasie Stanisław Poniatowski.
Katarzyna, jako żona siostrzeńca carycy Elżbiety, pędziła żywot próżniaczy rodząc dzieci poczynane z licznymi kochankami. Poniatowski był ojcem jej piątego syna. Wszystkie dzieci Katarzyny uznano za potomków Romanowów, była przecież mężatką. Za angielskie pieniądze, rosyjscy wodzowie, pijacy i debile, niszczyli rosyjską potęgę wojskową, umożliwiając Anglii odbieranie Francuzom Kanady.
Historia tego okresu jest mi słabo znana. Czasy saskie nie należały do najlepiej nauczanych w moich latach licealnych. Dowiedziałem się dużo, ale ciągłe poprawki na rosyjski punkt widzenia zakłócają obraz.
Nigdy nie słyszałem o kawalerze d'Eon a kiedy występował jako mademoiselle Genowefa de Beaumont, starał się o "jej" rękę sam Beaumarchais (autor Wesela Figara i Cyrulika Sewilskiego). Żartował sobie z niego Voltaire, że jest ocaloną Joanną d'Arc.
Umarł w Londynie, bowiem we Francji, nakazem Ludwika XV, nie miał prawa ubrać męskiego stroju.
W sumie, książka wydana w roku 1987, jako jeden z ostatnich reliktów PRLu, miała służyć przekonywaniu polskiego czytelnika do uznania Rosji, za kraj o wielkim znaczeniu dla Europy, w czasach gnicia Rzeczypospolitej szlacheckiej, kraju źle rządzonym, pozbawionym szczerych patriotów, bez większego znaczenia na szachownicy politycznej.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|