|
www.spotkania.fora.pl zatrzymaj się na chwilę
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:36, 17 Lis 2012 Temat postu: Lektury "biurowe" |
|
|
Przez wiele lat pracowałam w biurze projektów. Nie była to moja pierwsza praca. Ze zdziwieniem zauważyłam, że w naszym biurze obok biblioteki technicznej jest także "biblioteka beletrystyczna" (tak nazwana). Prowadziła ową bibliotekę pani polonistka. Słyszałam od koleżeństwa, że "w tej bibliotece same starocie, jeszcze sprzed wojny nawet".
Kiedy usiadłam w nowo-zorganizowanym pokoju zobaczyłam, że koleżanka Basia (biurko w biurko ze mną siedząca) regularnie co najmniej raz w tygodniu udaje się do biblioteki i przynosi kilka książek oprawionych w szary papier pakunkowy. Zainteresowaliśmy się co czyta. Basia jak się okazało lubiła "książki o medycynie", a pani bibliotekarka wyszukiwała dla niej lektury związane z tą tematyką. Kiedyś Basia zaczęła opowiadać, że właśnie przeczytała i odnosi do oddania ciekawą powieść opisującą paryski szpital z czasów kiedy medycyna dopiero raczkowała. Z ciekawości pożyczyłam i też przeczytałam ową powieść. Nie pamiętam już autora ani tytułu tej powieści. Pamiętam, że było interesujące przekonać się jaki postęp i zmiana podejścia do wielu spraw związanych z medycyną dokonało się przez lata. Temat zainteresował pozostałych "lokatorów" naszego służbowego pokoju. W efekcie wszyscy kolejno zapisaliśmy się do biurowej biblioteki.
To był początek naszych "lektur biurowych". W bibliotece bywały czasami nowości, ale większość książek jakie tam były dostępne była nam wcześniej znana, albo nie zachęcająca. Koledzy zaczęli przynosić swoje inne lektury z domów. Większość "polecanych" tytułów przeczytali wszyscy z naszego pokoju (a było nas tam w "porywach" do 10 -ciu osób). Niektóre książki zainteresowały 2, 3 osoby. Nie było jednak takiej pozycji, która nie podobałaby się nikomu .
Nie pamiętam już wszystkich naszych lektur
Pozostały w pamięci te szerzej omawiane w czasie "śniadaniowych dyskusji":
"Cholonek, czyli dobry panbuczek z gliny"(Janoscha),
"Sto lat samotności" (Marqeza),
"Raz do roku w Skiroławkach" (Nienackiego)
Może coś o każdej z tych pozycji napiszę (później).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ans dnia Sob 10:39, 17 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:32, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Cholonka czytałam niedawno i strasznie mnie wkurzył. On podobnie jak Gombrowicz przedstawiał tych ludzi żyjących w śląskich familokach okropnie koślawo. Kiedyś jako małe dziecko mieszkaliśmy przez 4 lata w takim familoku i ludzie nie byli tacy wstrętni, ani wulgarni.
Wcześniej, przed lekturą widziałam spektakl teatralny wystawiony na podstawie Cholonka przez teatr Korez z Katowic. Przedstawienie było w ruinach teatru Victoria w Gliwicach i bardzo dobrze się bawiłam. Była to komedia i wszyscy pokładaliśmy się ze śmiechu. ten Janosch, autor Cholonka urodził się w Zabrzu w takim familoku, potem wyjechał z rodziną do Niemiec i dopiero tam będąc już w starszym wieku zaczął pisać, głównie bajki dla dzieci. Musiał mieć przykre wspomnienia z dzieciństwa, że tak opisał to życie w familokach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:46, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Ja także w przykry sposób odebrałam "Cholonka". Przeraziło mnie głównie okrucieństwo tam pokazane i prymitywna głupota większości bohaterów. Wiem, że to wszystko było przerysowane. Autor okrutnie gorzko widział ludzi, których opisał. Nie potrafiłam zrozumieć kolegów, którzy polecali "Cholonka" jako świetną "humorystyczną powieść". Tak sobie myślę, że chociaż złe cechy bohaterów na pewno przerysowane, dowcipy gorzkie to jednak warto przeczytać.. Robi wrażenie. Pamiętam wiele scen z powieści, chociaż wiele lat minęło od czasu kiedy to czytałam. Oglądałam w telewizji niezbyt dawno temu przedstawienie wg tej powieści. Być może, że wystawione przez ten sam teatr o którym pisze Hajdi. Myślę, że to się zupełnie inaczej ogląda kiedy zna się powieść.
Muszę się jeszcze przyznać, że po przeczytaniu "Cholonka" straciłam sympatię do dwóch kolegów (tych których tak bardzo cieszyły prymitywne dowcipy opisane w powieści). Wydawało mi się wówczas, że oni są widocznie tacy jak bohaterowie tej powieści. Po latach sądzę, że może jednak przesadzałam. Czarny gorzki humor też może kogoś bawić (niekoniecznie "potwora").
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:19, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
To przedstawienie Telewizyjne było właśnie tym z teatru Korez. Nie oglądałam go jednak zniesmaczona tą książką.
Kupiliśmy chyba dwa lata temu te bajki dla dzieci Janoscha jako prezent dla wnuczki. One też są obrazoburcze i miejscami bardzo niepedagogiczne. nawet nie wiem czy zostały jej przeczytane. Muszę się dowiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:38, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Przeczytałem starannie uwagi o Cholonku i, ponieważ to dziś nie takie trudne, ściągnąłem dwugodzinny spektakl teatru katowickiego zarejestrowany w lutym 2012 roku, i obejrzałem jednym duszkiem.
Obejrzałem i stwierdziłem, że zupełnie nie rozumiem opinii o tym tekście czy spektaklu wyżej zamieszczonych.
Śląskość rodziny bohaterów jest zawarta w gwarze, specyficznym dowcipie, tematach rozmowy, obyczaju, ale nie widzę w tym niczego, co miałoby tę rodzinę stygmatyzować. Dziś, każdego dnia, można oglądać program telewizji śląskiej, w której te same specjały śląskiej kultury są prezentowane z dumą i nikogo to nie gorszy.
Inną sprawą jest traktowanie Śląska jako pogranicza, ziemi niczyjej, niezdecydowanej tożsamości Ślązaków.
Przyłączenie Śląska do Polski nastąpiło po 700 latach odrębnego bytu na ogół pod władzą Habsburgów, czy to czeskich, czy niemieckich. Nie doszło do asymilacji i śląskość pozostała kulturą odrębną, choć ciążącą ku Niemcom, czemu nie można się dziwić. Niemcy poza okresem kilkunastu lat nazizmu byli naturalnymi sąsiadami, których podpatrywano i naśladowano. Sądzę, że śląski dowcip ma wiele wspólnego z dowcipem Bawarii.
W okresie wojny i okupacji Niemcy starali się wmówić Ślązakom, że choć nie są Niemcami to należą do wielkiej germańskiej rodziny bo byli potrzebni do pracy dla Rzeszy i służby w Wermachcie. Podobne zabiegi czyniono na Podhalu. Na Śląsku nie znalazł się tylko żaden Krzeptowski, a typy podobne do Detleva występowały wszędzie.
Jeśli wspomnieć Niemców Kruczkowskiego, to podobne jak Śląsku podziały w rodzinie, były spotykane i wśród Niemców. Nie byli monolitem.
Nie będąc Ślązakiem, staram się rozumieć istotę tego rozdarcia. Stanik Cholonek i jego żona mieszkają w Niemczech, ale ich sny dałyby się wyjaśnić tylko u NICH tzn na Śląsku. Podobne sny dręczyły zapewne również autora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:35, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Obejrzałem i stwierdziłem, że zupełnie nie rozumiem opinii o tym tekście czy spektaklu wyżej zamieszczonych. |
Multilatku spektaklem obejrzanym na żywo w teatrze byłam zachwycona i dobrze go, jako Ślązaczka, rozumiałam.
Trzeba przeczytać książkę, żeby zrozumieć dlaczego tak mnie ona zniesmaczyła. Sztuka została zaaranżowana na komedię, choć nie przeczę, że w książce wiele jest elementów komediowych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:06, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
hajdi napisał: | Sztuka została zaaranżowana na komedię, choć nie przeczę, że w książce wiele jest elementów komediowych. |
Ja nie odebrałem tej sztuki jako komedię. Są elementy śląskiego folkloru, które ludzi śmieszą. Dla wielu śmieszny jest język czeski ale czy to znaczy, że Czesi są komiczni? Zaprezentowano przeciętną, jak mi się wydawało śląską rodzinę z lat trzydziestych. Matka chce wypchnąć córki za mąż, tatuś popija, w domu kręcą się dwaj różni faceci, nie najlepsi ale lepszych brak. Tematy ich rozmów zdają się być banalne, niekiedy brutalne, ale przypomnijmy sobie tematy bajek dla dzieci braci Grimm. Tych zbójców zarzynających przez pomyłkę własne dzieci. Takie historie opowiadano dzieciom przed snem. Normalni ludzie są czasem śmieszni sami z siebie. Od momentu, kiedy nad rodziną zawisa cień faszyzmu, wiemy, że dobrze się to nie skończy. Za podłość i głupotę rodziców, płaci dziecko. Gdzie tu komedia?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:06, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Multilatku drogi. Spektakl jest na pewno mniej przykry niż powieść, tam (w spektaklu) jest co najwyżej zasygnalizowane to co mnie w powieści przeraziło (głupota , prymitywizm i okrucieństwo bohaterów). Nie potrafiłam śmiać się z tego , że główny bohater Stanik donosi na swojego sąsiada Żyda (na śmierć tym donosem skazując) i dzięki temu zaczyna mu się dobrze powodzić. Wiele okrucieństwa było nawet w "kawałach" jakie sobie bohaterowie robili jeszcze zanim pojawił się faszyzm. "Bohaterowie" tej powieści zostali w powieści "obśmiani" (ich sposób rozumowania i prymitywizm). To może kogoś śmieszyć, ale jest to na pewno bardzo "czarny humor". Bardzo dziwili mnie koledzy Ślązacy, których ta powieść rozbawiła i jako doskonałą komedię ją polecali.
Trudno mi jest ocenić spektakl(czy mógł kogoś bawić) , bo oglądałam go dopiero po przeczytaniu powieści, mając w pamięci wstrząsające sceny (które sobie wyobrażałam , jak zwykle bardzo plastycznie).
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:04, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że Ansia wyjaśniła to czego mnie się nie udało przekazać.
Gdybym podobnie jak Ansia najpierw przeczytała książkę, za nic bym nie poszła na nią do teatru, za to z prawdziwą frajdą zabrałam się do czytania, stąd tym większe moje rozczarowanie i zniesmaczenie. Mam już trochę lat, pamiętam moją babcię, a nawet pradziadków, z którymi razem mieszkaliśmy właśnie w familoku. Pradziadkowie byli ludźmi jeszcze z XIX wieku, ale takich zachowań, takiego słownictwa, ani opowieści nie pamiętam. Z tą różnicą, że ja mieszkałam w Katowicach, a Janosch w Zabrzu, może to inne światy były
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:00, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Hajdi, nie sądzę aby w Zabrzu czy gdziekolwiek był taki "zestaw ludzi" jak ci sportretowani przez Janosza. Chyba wszystkimi jakie możliwe brzydkimi cechami obdarzył swoich bohaterów. Ja uważam , że nigdy tak nie jest żeby ludzie byli do gruntu źli, albo aż tak głupi, prymitywni i niewrażliwi.
Przyznam się, że po przeczytaniu tej książki przez chwilę nieładnie pomyślałam o Ślązakach, może właśnie dlatego, że moi koledzy wydali mi się podobni do bohaterów "Holonka". Już tak nie myślę.
Znam wielu Ślązaków bardzo wrażliwych i ani trochę nie przypominających tych "holonkowych". Moi koledzy też nie byli "tacy źli" jak przez chwilę sądziłam.
Przypominam sobie świat mojego dzieciństwa i wyobrażam sobie, że można byłoby moich sąsiadów przedstawić tak niesympatycznie, czy wręcz karykaturalnie "w stylu Janoscha", a równie dobrze można byłoby napisać o tych samych ludziach "tkliwą opowiastkę". Ludzie mają wady, śmiesznostki ale potrafią także być szlachetni, wzruszać się i pomagać innym.
Taki mały przykład z mojego dzieciństwa .
Do jednej z moich sąsiadek przychodziła dziwna "panna Wisia" , zawsze w długiej sukni zapiętej pod szyję i w chustce na głowie. Ta pani mówiła bardzo łagodnym śpiewnym głosem, zawsze akurat szła, albo wracała z kościoła, do nas dzieci zazwyczaj mówiła coś o "dobrej bozi". Kiedyś przyszła kiedy moja koleżanka Marysia rysowała rysunek do szkoły. Miała narysować "pracę". Pamiętam ten rysunek, dwaj panowie piłujący drzewo. Na widok tego rysunku panna Wisia dosłownie wpadła w szał. Krzyczała podniesionym głosem, że Marysia brzydkie rzeczy rysuje, zamiast rysować "bozię". Zaczęła nawet Marysię uderzać i wyrywać rysunek. Obie rozpłakałyśmy się, interweniowała mama Marysi, odprowadziła pannę Wisię, coś tam jej do ucha szepcząc. Nam powiedziała: "to taka nieszkodliwa wariatka, nie ma co się przejmować". Innym razem ta sama panna Wisia rozmawiała w ojcem Marysi i znowu nagle zaczęła krzyczeć coś o "Żydach, którzy zamordowali pana Jezusa". Jakoś ją uspokoili.. nas też (znowu była mowa, że to wariatka, ale lubi zwierzęta, pracowita, pochodzi z ich wsi to ją nie wyrzucą kiedy wstępuje). Pamiętam twarz tej kobiety, była pełna nienawiści kiedy w ten swój trans wpadała. Prawdopodobnie była psychicznie chora. Ja wtedy miałam 7 lat, a Marysia była o 3 lata starsza. "Wyskoki" panny Wisi bardzo nas przestraszyły. Rozmawiałam o tym także z rodzicami, do dzisiaj pamiętam twarz tej kobiety. Gdybym tak jak Janosch pisała książkę mogłabym "rozbudować" postać panny Wisi, uogólnić, że z tej wsi Poręby wszyscy tacy , a przecież tak nie było. Rodzice Marysi nie byli wykształceni, z tej samej wsi pochodzili, ale na pewno nie było w nich nienawiści do nikogo (nawet do tej "wariatki").
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:20, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
I tak zapewne było. Janosch przyozdobił swoich bohaterów w te wszystkie paskudne cechy, bo źle wspominał dzieciństwo i młodość. Oni podobno mieszkali w najbiedniejszej dzielnicy, gdzie pełno było bezrobotnych i ludzi, jak byśmy dziś powiedzieli, wykluczonych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
multilatek
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 954 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:45, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
To chyba trochę za mało. Stanik, mimo swego prostactwa budzi sympatię(mówię o spektaklu, książki nie znam). Jego pałka jest rekwizytem, jego wąsik to śmiesznostka, ale jest przecież mowa o znikających Żydach. Nowe mieszkanie i gramofon to zdobycze na słabszych i frajerach. Za wyjątkiem jednej córki, żony Detleva, nikt nie jest przerażony. Tatuś znika w butelce i ginie od przypadkowego strzału, mama jakoś umiera nie zabierając głosu.
W zakończeniu widzimy starych ludzi, dobrotliwie marzących o dawnych, dobrych czasach, tak kochających swój heimat. Zapewne musieli z niego w popłochu uciekać aby ich nie zatłuczono za tę chwilę słabości. Nie ma żadnej winy. Wszystko jest w porządku. Były złe czasy ale minęły. Ciekawe czy autor tak rozumiał również swoje losy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:05, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
multilatek napisał: | Stanik, mimo swego prostactwa budzi sympatię(mówię o spektaklu, książki nie znam). |
No właśnie.. W książce Stanik nie budzi sympatii. Tylko pozornie "wszystko jest w porządku". Nawet śmierć dziecka tytułowego Holonka jest zakłamywana (że Rosjanie go zabili, a nie koledzy). Dla mnie bardzo znamienna była scena już z Niemiec. To, że mają na swoim domu atrapę anteny (byle się pokazać). Nie pamiętam czy w spektaklu też to pokazali. Z konieczności spektakl nie mógł pomieścić wszystkich klimatów i szczegółów powieści. Chęć zyskania czegoś więcej niż mają inni, pozowanie na "lepsze towarzystwo". Nie ważne jak jest, byle ludzie nam zazdrościli bogactwa i powodzenia..
Nie wiem co przeżył autor Holonka. Niekoniecznie jego rodzina musiała być taka jak ta pokazana w powieści. Moim zdaniem on wcale nie uważał, że jest "wszystko w porządku" i o tym moim zdaniem "krzyczy" w tej powieści.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:15, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Oboje macie rację. Przyczyny wyjazdu mogły być takie, o których wspomina Multilatek.
We mnie Stanik też nie wzbudził sympatii, taki prostacki cwaniaczek, z tym że cały czas mam na uwadze książkę. Z tego przedstawienia pamiętam jedynie, że było zabawne i cała widownia ryczała ze śmiechu.
Ale zmęczył mnie już ten Cholonek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:12, 12 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Nie dziwię się Hajdi, że Cię zmęczył. Wspomniałam o tej lekturze , bo ciągle tkwią w mojej pamięci wyobrażenia jakie dręczyły mnie w trakcie czytania. Jakieś inne t.zw "lekkie" powieści połykamy i szybko zapominamy treść, a czasem nawet tytuł i autora.
Jak już tu jest wątek na temat moich "lektur biurowych" nieśmiało zapytam czy ktoś z Was czytał powieść Nienackiego zatytułowaną "Raz do roku w Skiroławkach". Ten sam Nienacki, który napisał wiele książek dla młodzieży (m.i cykl o "Panu Samochodziku") stworzył powieść dla dorosłych. To bajka obsesyjnie erotyczna, ale dobrze się to czytało. Autor wówczas jeszcze żył. Ma ta powieść coś wspólnego z "samochodzikami" (też baśniowymi ).
Mieliśmy w mojej szkole kiedyś pana od wf, który opowiadał nam na lekcjach książki , które kiedyś przeczytał. Mówił, że opowiada o Robinsonie Cruzoe, ale ten jego Robinson po bardzo krótkim pobycie na bezludnej wyspie powrócił do świata pełnego ludzi i przeżywał wiele przygód z których zawsze wychodził zwycięsko (był pilotem, bokserem, miał cudowne samochody, skakał na nartach, pływał setki kilometrów...był piękny, wspaniale ubrany i kochały go wszystkie kobiety). Był prawdopodobnie uosobieniem marzeń naszego pana (czasem podsuwaliśmy mu pomysły na kolejne przygody). Nasz pan opowiadał, a Nienacki pisał. Miał lekkość pisania , nie żałuję, że te "Skiroławki" przeczytałam, chociaż treści nie pamiętam tylko przesiąknięty erotyką klimat (może jeszcze pojedyncze fragmenty najdziwniejszych opisów zdarzeń i mit, że "raz do roku w Skiroławkach.. wszystko się zdarzyć może ).
Dodam, że w powieści jest takie męskie spojrzenie na seks i erotykę. Koleżanki czytały więc z wielkim zainteresowaniem
Jest też w powieści jakiś wątek kryminalny, ale .. i tak nie pamiętam , bo wyraźnie sztucznie "doklejony" do "smakowitych opisów igraszek miłosnych".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ans dnia Śro 1:17, 12 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:07, 12 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Czytałam kiedyś Skiroławki..., ale kompletnie nie pamiętam już treści, poza tym, że była erotyczna Czyli, że treść nie była warta zapamiętania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ans
Administrator
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 18663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5109 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:52, 12 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
hajdi napisał: | Czytałam kiedyś Skiroławki..., ale kompletnie nie pamiętam już treści, poza tym, że była erotyczna Czyli, że treść nie była warta zapamiętania |
To potwierdza to co napisałam gdzieś wyżej Nie wszystko co czytamy, oglądamy zapada w pamięć na dłużej..
Myślę, że "Skiroławki" trochę lepiej pamiętam dlatego, że właśnie w biurze omawialiśmy, a nawet grupowo układaliśmy naszą powieść p.t "Raz do roku w (tu nazwa naszej firmy)". Ta "nasza powieść" nigdy nie spisana nie była erotyczna, ale.. bardzo śmieszna (przynajmniej autorów bardzo śmieszyła).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hajdi
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4428 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:38, 12 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
A wracając jeszcze do pisarzy niemieckich z rodowodem śląskim to trzeba pamiętać o Horście Bieńku, który urodził się w Gliwicach i tu przeżył wojnę. Opisał te przeżycia w tetralogii "Pierwsza polka", "Wrześniowe światło", Czas bez dzwonów" oraz "Ziemia i ogień". Przeczytałam całość, posiadam tylko trzy, pierwszy tom pt. "Pierwsza polka" jest nieosiągalny. (polka dotyczy tu tańca, nie narodowości). Czyta się świetnie, a w moim przypadku również ze wzruszeniem, bo znam te wszystkie miejsca i uliczki. Gliwice to teraz moje rodzinne miasto, choć pierwsze ćwierć wieku spędziłam w Katowicach. Fascynujące jest odkrywanie, że wiele ulic nosi taką samą nazwę jak "za Niemca", tyle że spolszczoną, np. Ratibor Strasse to ul. Raciborska Plac Piastów nazywał się wówczas Germania Platz, a obecna ul. Zwycięstwa to była Wilhelm Strasse. To chyba tylko te dwie różnice, no jeszcze Plac Inwalidów nazywał się inaczej, zapomniałam jak. Dolne i Górne Wały miały tę samą nazwę tylko po niemiecku, nie chce mi się teraz sprawdzać pisowni
Powieść ta jest opowieścią, sagą właściwie opisującą losy kilku gliwickich rodzin, m.in. nauczycielki muzyki, kolejarza, wszyscy raczej dobrze sytuowani, nie ma żadnych familoków. Jest też tragiczna historia jednego z gliwickich Żydów i to co stało się z synagogą.
"Pierwsza polka" opisuje ostatnie dwa dni sierpnia 1939, wesele w rodzinie nauczycielki muzyki, odbywające się w Domu Górnośląskim, gdzie obecnie mieści się Urząd Miejski. Tom drugi opowiada o pierwszych dniach wojny. "Czas bez dzwonów" opowiada o tym jak Niemcy zabrali dzwony z katedry Piotra i Pawła, żeby przetopić je na działa. Przyznam się, że nie pamiętam już treści ostatniego tomu, muszę go przejrzeć. Bardzo ubolewam nad tym, że nie mogę nigdzie dostać pierwszego tomu.
Mam jeszcze jedną książkę Bieńka "Podróż w krainę dzieciństwa", w której wspomina o swoim przyjeździe do Gliwic w 1987 roku. Horst Bieniek urodził się w 1930 roku w Gliwicach, które musiał opuścić w 1945 roku, a zmarł w 1990 roku w Monachium.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|